poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Środa . 6 sierpnia 2012.

Obudziłam się wcześnie, myślałam, że Zayn będzie jeszcze spał. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się i odwróciłam twarz w stronę Zayna ... którego o dziwo nie było w łóżku. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 7:00. O nie, nie. To za wcześnie na Zayna. On nie wstaje tak wcześnie. Przecież wszyscy wiedzą, że Zayn Malik to śpioch. Szybko podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Szczerze mówiąc, to byłam trochę zdenerwowana. Gdzie jest Zayn ? Wstałam, wyszłam z pokoju i ruszyłam przed siebie. Zeszłam powoli na dół, dokładnie rozglądając się po domu. Nie chciałam hałasować, chłopcy jeszcze spali, niestety, mój gips mi na to nie pozwolił. Dwa razy uderzyłam nim o schody tak, że huk rozniósł się na cały dom. W myślach modliłam się, żeby tylko chłopcy się nie obudzili. Zeszłam na dół i  usłyszałam głos Liama.
- Ej. Eli ? - zapytał dosyć cicho - No tak. Tylko Ty walisz gipsem o schody - powiedział i zaczął chichotać cicho.
- Bardzo zabawne Payne ! Komicznie śmieszne ! - powiedziałam z miną zabójcy na twarzy. - Mam rozumieć, że to ja Cię obudziłam ?
- Taa, po części. I tak już nie spałem, ale chciałem z powrotem przysnąć. Chodź szybko na górę, co ?
- Ja pierdole. Nie mogłeś tego powiedzieć, zanim zeszłam na dół ? - powiedziałam z delikatnym uśmiechem, poczym wskazałam palcem na mój gips.
- Boooże. Dziewczyno, ale Ty jesteś leniwa - zaśmiał się Payne i szybko zbiegł po schodach na dół. Niespodziewanie wziął mnie na barana i szybkim krokiem weszliśmy na górę. Zaniósł mnie do swojego pokoju i posadził na łóżko. Spojrzał na mnie i zakrył usta ręką. Coś go rozśmieszyło.
- Co ?! - palnęłam głośno, lekko poddenerwowana.
- Niee, no nic. - powiedział, ale widziałam, że jednak nadal coś go śmieszy.
- Liam, cholera, gadaj co Cię śmieszy.
- Ok. Więc zabawnie wyglądasz tak z rana, widzisz, dopiero zwróciłem uwagę na Twoją zabawną pidżamkę w różowe króliczki. - wybuchł głośnym śmiechem.
- Ćśśśśśśśś ! Chłopcy śpią !  Ej. ! Dostałam ją od Zayna ! Jest śliczna !
- Taak. Taka, kobieca - mówił sarkazmem.
- Dobra Payne. Idę sobie. Nikt nie będzie się ze mnie śmiał od rana. - powiedziałam żartem i podniosłam się z łóżka. Liam popchnął mnie na nie z powrotem.
- Żartowałem, Eli, nie gniewaj się. - jakby posmutniał
- Ok. Właśnie Liaś, widziałeś może Zayna ?
- Ahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahaha ! Liaś ? - śmiał się strasznie głośno i szczerze. Roześmiałam się razem z nim, nie wiem, czemu nazwałam go "Liaś" . - Oooo, matko. Doobra jesteś.
- Nie wiem, jakoś tak wypaliłam, no ! To wiesz, gdzie jest Zayn, czy nie ?
- Wiem, no obudził mnie zanim wyszedł.
- I co ? Gdzie jest ?
- Tego Ci nie powiem, dowiesz się w swoim czasie.
- Martwię się o niego Liam.
- Ej, spokojnie, to już dorosły chłopczyk. Wróci - powiedział i delikatnie się uśmiechnął - Chcesz gorącego kakako ?
- A chętnie wypiję.
- Daj mi 5 minut, zaraz będę z powrotem z kakao. Chyba, że chcesz pójść ze mną, co ? - powiedział i powolnym krokiem ruszył przed siebie. Za chwilę jednak się zatrzymał i obrócił głowę w moją stronę - Nie, jednak nie. Bo będziesz hałasować - uśmiechnął się i pobiegł do kuchni. Rozejrzałam się po jego pokoju. W zasadzie, to byłam tu dopiero pierwszy raz. Podłoga wyłożona jest drewnianymi panelami, ściany pomalowane są na fioletowo i wiszą na nich różne - kolorowe i czarnobiałe zdjęcia, na których widać chłopców, Liama z rodziną i Danielle. Łóżko ma ogromne, zajmuje chyba 1/4 pokoju :) Jest też biórko, na którym leżą dwa laptopy i jakieś książki. W pokoju jest też spora biblioteczka i gablotka z przeróżnymi płytami DVD i CD. Są tu także ogromne drzwi, do ( pewnie ogromnej ) garderoby. Rozglądałam się z ciekawością po pokoju i nawet nie zauważyłam, kiedy do pokoju wszedł jego właściciel.
- Ekhem . - odchrząknął Liam i uśmiechnął się szeroko. - Proszę bardzo, Twoje kakao. Takie jak lubisz najbardziej, megasłodkie i mocno czekoladowe.
- Dziękuję - odwzajemniłam mu uśmiech. - To powiesz mi gdzie Zayn ?
- Nie, niestety. Zobowiązałem się. Przyjacielski pakt milczenia. Przykro mi, nie pisnę słówka - znowu się uśmiechnął i usiadł obok mnie.
- Ugh ! Wy i te wasze pakty. A kiedy on wróci, powiedz chociaż tyle.
- Wróci wieczorem - powiedział Liam całkiem spokojnie, jakby nigdy nic.
- W ... W .. Wieczorem ? - zająkałam się. - Ale jak to wieczorem, Liam ? Nic Ci się nie pomyliło ?
- Nie. Poczekaj chwilkę. - Payne podniósł się z łóżka i podszedł do biurka, z którego zdjął swojego smartfona i zaczał czegoś w nim szukać. Szybko dosiadł się do mnie na łóżku.
- Czekaj, czekaj. - mruczał - Chwileczka. O ! Mam. Cytuję : Wrócę wieczorem, dopilnuj, żeby Eli nie ruszała się z domu, nie spuszczaj jej z oczu, ufam Ci stary, zaopiekuj się nią podczas mojej nieobecności. Pamiętaj o pakcie milczenia. Ani słówka. Zayn". Tak, napisał mi dokładnie coś takiego, tuż po wyjściu z domu. Więc...
- Więc ?
- Więc jesteś dziś zdana na mnie ! - powiedział uradowany Liam i szeroko się uśmiechnął. - Jak wykorzystamy ten czas ?
- Skąd ja mam to wiedzieć Liam. - burknęłam pod nosem. Byłam zła na Zayna. Szczerze ? Chciało mi się palić, ale nie. Obiecałam coś Zaynowi, więc dotrzymam słowa.
- Ok. Więc powiedz mi, jak sprawiłaś, że Zayn już nie chce palić ?
- Skąd to wiesz ?
- Bo rano łaził po domu jak zakręcony, powiedziałem mu, żeby sobie zapalił, jak zawsze, dla uspokojenia, a on powiedział : Nie palę dla Eli. Jak Ty to robisz, kobieto ? Do niego nie przemawiały żadne argumenty. ŻADNE ! Nic, nie chciał za nic przestać palić. A tu nagle ? Zjawia się taka Eli i ...
- I Zayn zmienia się nie do poznania, co ?
- Tak.
- Widzisz, Liamie, mam swoje sposoby.
- Mhm - Liam mruknął pod nosem i spojrzał na mnie, delikatnie unosząc jedną brew do góry. - Ja już wiem, jak Ty go do tego wszystkiego przekonujesz - kolejny głupi uśmieszek. Poczułam, że się rumienię.
- Nie, nie wiesz Liam - próbowałam się wiarygodnie uśmiechnąć.
- Ok, ok. Niech Ci już będzie. Więc Zayn nie pali. Zayn wstał przed szóstą i ...
- Przed którą wstał ?
- No przed szóstą.
- O. Wow. Ale to przeze mnie, tak ?
- Powiedziałbym raczej, że dla Ciebie. Ale tak, to przez Ciebie.
- Super - mruknęłam i wzięłam kolejny łyk gorącego kakao. Zbyt zachłanny łyk. Zaczęłam się krztusić.
- Eli, cholera jasna - krzyknął Liam i natychmiast klepnął mnie mocno w plecy. Zadziałało. Przestałam kaszleć i odetchnęłam z ulgą.
- Kurwa. - palnęłam. - Ale ze mnie sierota. Przepraszam. I dzięki za pomoc.
- Proszę, nie ma za co. - uśmiechnął się, trochę wystraszony.
- No spokoj nie już, Liaś, jest ok. - Liam zaśmiał się głośno. Wiedziałam, że go to rozbawi. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, wypiliśmy kakao i poszłam się przebrać do siebie. Kiedy wyszłam gotowa z łazienki, Liam uśmiechnięty stał w progu swojego pokoju.
- Idziemy - powiedział zadowolony z siebie.
- Idziemy ? Dokąd ?
- Zobaczysz dokąd. Dawaj, dawaj.
- Nie, nie, nie. Liam, nie ruszam się stąd. - oznajmiłam mu. Spojrzał na mnie, odwrócił głowę na chwilę, zmierzył mnie spojrzeniem i łobuzersko się uśmiechnął.
- Nigdzie nie idziesz, tak ? Aby napewno ? - powiedział i szybko ruszył w moją stronę. Wręcz do mnie przybiegł. Wziął mnie znowu na barana i szybko zniósł na dół. Podał mi moje okulary przeciwsłoneczne i baseballówkę Zayna oraz jeden mój but i ruszyliśmy szybko przed dom. Liam wniósł mnie do auta. Sam usiadł za kierownicą.
- No młoda, to jedziemy - powiedział wyraźnie rozbawiony.
- Gdzie do cholery jedziemy Liam ? - spytałam wkurzona./
- Nie wiem. Przed siebie. - śmiał się.
- Ej, Liam. Po pierwsze, to ja mam od tego nogi, żeby chodzić. Po drugie, to mam od tego ręce, żeby sobie brać sama rzeczy. A po trzecie, to ja nigdzie nie jadę, wysadzaj mnie, natychmiast.
- Nie. Spokojnie Eli. Opanuj nerwy. Luzik.
- No jaki luzik ? Weź przestań, Zayn sobie gdzieś poszedł, Ty go kryjesz, ja nic nie wiem i jeszcze teraz zabierasz mnie gdzieś, sama nie wiem gdzie ?
- Przestań marudzić.
- No ok. Nie odzywam się już. powiedziałam, skrzyżowałam ręce i wydymałam usta, aby wyglądać jak obrażone dziecko, które nie dostało tego ,co chciało. Spojrzałam jeszcze na chwilę na Liama, jednak ten na mój widok wybuchł głośnym śmiechem. Odwróciłam się więc w stronę okna i siedziałam obrażona. Muszę przyznać, że Liam to dobry kierowca. Droga jednak mi się dłużyła. W końcu się zatrzymaliśmy. Stanęliśmy pod jakąś halą.
- Wysiadamy Eli - powiedział uradowany Liam i wyszedł z auta. Ja jednak się nie ruszyłam. Po chwili zobaczyłam, że Liam idzie w stronę moich drzwi. Otworzył je, odpiął mi pas bezpieczeństwa i wyniósł z auta. Pomimo moich prób wydostania się z jego objęcia, nie udało mi się i na halę Liam wniósł mnie na swoich plecach. Rozejrzałam się w środku, było pełno krzeseł i ogromna scena na której zobaczyłam uradowaną Danielle.
- Heeeej ! - wreszczała dziewczyna ze sceny - Chodźcie ! - Liam ruszył szybkim krokiem w jej stronę. - No w końcu, myślałam, że się nie pojawicie. Widzę, że Eli niezbyt chętnie tutaj przyszła. - Dani posmutniała.
- Nie nie, nie o to chodzi Dani - powiedziałam uśmiechając się. - Poprostu nie wiem gdzie jest Zayn, pojechał gdzieś rano, nie dał mi znać. A Liamowi kazał mnie pilnować.
- Ojj, chętnie bym Ci pomogła, ale złożyłam pakt milczenia.
- Danielle ! Ty też ?
- Przepraszam - dziewczyna roześmiała się szeroko i wskazała nam miejsce za sceną, w które szybko zmierzyliśmy. - To tak, Liam, masz to zawieść sam wiesz do kogo, nakaz Zayna. A potem ... Z resztą wyślę Ci smsa.
- Jasne, rozumiem. - powiedział Liam i pocałował delikatnie Dani. Chwycił torbę i ruszył ze mną na plecach do wyjścia. Powtórzył czynności z przed  domu i ruszyliśmy gdzieś. Po pół godzinie jeżdżenia zatrzymał się i zamknął mnie w samochodzie. Wyszedł gdzieś z torbą. Po kolejnym pół godziny wrócił.
- Przepraszam, trochę się przeciągnęło. To którą mamy na osi ? - zapytał zapinając swoje pasy bezpieczeństwa.
- 13:00.
- Uuu . Leci ten czas.
- Nie, dłuży się.
- Nie marudź - posłał mi szeroki uśmiech i ruszyliśmy. Tym razem jechaliśmy do centrum handlowego, ponad 1,5 godziny jazdy.
- Liam, ja się nudzę.
- Do czasu mała, do czasu. - uśmiechnął się łobuzersko i zaparkował auto. Powtórzył czynności z przed hali i wniósł mnie do centrum. Nie zdziwiłam się, kiedy ludzie zaczęli rzucać w naszą stronę zaciekawione spojrzenia, niektórzy robili nam zdjęcia.
- Liam. Jestem przerażona i skrępowana. Powiedz mi chociaż, gdzie my do cholery idziemy?
- Do kina. Na fajny seans. Dwa zajebiste horrory, Eli. Jakieś nowości, Zayn załatwił nam bilety. To do windy. - Pobiegł śmiejąc się. Po chwili byliśmy już w windzie, kilka minut później w sali kinowej. Powiem szczerze, oba filmy były zajebiste, chociaż naprawdę straszne. Kilka razy wrzeszczałam, Liam z resztą też. Trzy razy wtuliłam się w niego, chociaż widziałam, że też jest przerażony. Po filmach wyszliśmy z sali.
- Jesteś głodna - powiedział Liam.
- Nie, nie jestem. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- To nie było pytanie, tylko stwierdzenie, Eli. Idziemy na pizze. - powiedział i ruszyliśmy w stronę najlepszej pizzerii. Liam posadził mnie na krzesło i sam usiadł na przeciw mnie. Kelnerka przyniosła nam Menu. Wybór był trudny, jednak na końcu wybraliśmy tę samą pizzę z Liamem i do tego dużą Colę. Minęła kolejna godzina, jedliśmy, wygłupialiśmy i śmialiśmy. W końcu stwierdziłam, że jestem zmęczona, więc ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Teraz wydawało mi się, że dojechaliśmy szybciej. A może Liam poprostu jechał z większą prędkością ? Sama nie wiem, nie miałam ochoty patrzeć na licznik. W samochodzie Payne zaczął rozmowę.
- Wiesz co Eli ? Lubię Cię, jesteś naprawdę uparta i świetna. Fajnie się z Tobą spędzało dzień - szeroko się uśmiechnął.
- Dzięki, o Tobie muszę powiedzieć to samo - odwzajemniłam uśmiech.
- To teraz do domu. - powiedział i usłyszeliśmy dźwięk smsa. Liam wziął telefon do ręki. Szeroko się uśmiechnął i pokiwał głową. - Głupek - mruknął.
- Coś mówiłeś ? - zapytałam
- Nie nie, poprostu Zayn się już niepokoi. - na te słowa on się uśmiechnął a ja trochę przestraszyłam. Wydawało mi się, że Liam przyśpieszył. W końcu dojechaliśmy do domu. Liam wysiadł z auta. Ja nie chciałam się ruszyć. Czegoś się jakby bałam, stresowałam się. Payne ruszył w moją stronę. Wyciągnął mnie z auta i uśmiechnął się - Też bym się bał na Twoim miejscu. - powiedział i roześmiał się.
- Jasne, ja się nie boję. - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że głos mi się trzęsie.
- Wiem, że masz cykora - szepnął i wziął mnie na barana. - Dobra, idziemy. - ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Stanęłam przestraszona w progu, zdjęłam sweterek, zrobiło mi się strasznie gorąco.
- Zanieść Cię na górę ? Albo zawołam Zayna, co? - zapytał Liam.
- Nie, no coś Ty Liam. Dam sobie radę. I tak wystarczająco mnie dzisiaj dźwigałeś.
- Ok, idę do siebie, co ?
- Idź. A, no i dzięki Liaś - uśmiechnęłam się w jego stronę i przytuliłam go. Odwzajemnił uścisk i poszedł do siebie. Ja stałam jeszcze 10 minut w salonie. W końcu ruszyłam na górę. Szłam powoli, chwiałam się, denerwowałam. Pod koniec schodów zatrzymałam się, ale kiedy zobaczyłam Zayna, który właśnie wyszedł z pokoju, ruszyłam dalej. Zayn szeroko się do mnie uśmiechnął i zbliżył. Namiętnie mnie pocałował.
- Cześć kochanie - powiedział i kontynuował pocałunek. - Tęskniłem.
- Ja też kotku. - odwzajemniłam pocałunek. Nagle Zayn założył mi czarną opaskę na oczy i wziął mnie na ręce.
- Nic nie mów, bądź cierpliwa.
- Dobrze. - odparłam i postanowiłam nie wypytywać. Poczułam, że przeszliśmy przez próg. Zayn posadził mnie na czymś miękkim, dotąd nie siedziałam na tym, tak mi się wydaje.
- Słońce, jesteś gotowa ? - zapytał Zayn.
- Ja już nie wiem, czy jestem gotowa na cokolwiek. - odparłam zmęczona.
- Przepraszam, że tak długo czekałaś. - Zayn zdjął mi opaskę z oczu. - Spójrz, zrobiłem to dla Ciebie. - uśmiechnął się do mnie i wskazał na pokój. Otworzyła buzię z wrażenia. W pokoju stało nowe, dwuosobowe łóżko, dwa nowe fotele, na jednym siedziałam, nowe biurko, biblioteczka i nowa szafa. Na ścianie wisiały zdjęcia moje i Zayna. Spojrzałam też na drzwi od garderoby, były lekko uchylone.
- Idź - powiedział Zayn uśmiechnięty. Ruszyłam w kierunku garderoby, ale zwolniłam przy samych drzwiach. W końcu otworzyłam je i zobaczyłam, że są tam moje rzeczy. Wszystkie moje ubrania, buty, torby. Spojrzałam do tyłu na Zayna i wróciłam wzrokiem do szafy. Po chwili wróciłam na łóżko, usiadłam na nim, spuściłam głowę i wybuchnęłam głośnym płaczem.
- Ej, kotku ?! Nie podoba Ci się ? - zapytał zasmucony Zayn. - Wiedziałem, że nie będziesz zadowolona. Mogłem najpierw zapytać, zachowałem się samolubnie i idiotycznie, przepraszam Eli. - przytulił mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Nie. Jest pięknie. Cudownie. Nie jesteś samolubnym idiotą, Zayn. Jest... Boże. Jest wspaniale !
- To dlaczego płaczesz ?
- Bo... Zayn... To wszystko dla mnie? Sam to zrobiłeś ?
- Tak. Dla Ciebie. - odparł. Pocałowałam go i przytuliłam mocno.
Zjedliśmy z Zaynem kolację, wzięłam prysznic i poszłam zmęczona spać. Ten dzień zostanie w mojej pamięci na zawsze. ... ♥

piątek, 5 kwietnia 2013

Wtorek . 5 sierpnia 2012.

Nie chciało mi się iść do szkoły. Naprawdę, sama się sobie dziwię, nie byłam w budzie ani w poniedziałek, ani we wtorek. I powiem szczerze, że chyba wcale nie mam ochoty na naukę. Nowa buda, jakoś mi się to nie podoba. Nie wiem co się ze mną dzieje, nigdy nie pałałam specjalną radością do  nauki, ale do szkoły chodziłam regularnie i uczyłam się. Oczywiście, nie byłam kujonką, ale czasem powtarzałam sb materiał, a dzisiaj? Nawet nie chce mi się ruszyć tyłka. Coś czuję, że to nie skończy się dla mnie dobrze. Nie byłam nawet na rozpoczęciu roku szkolnego. No ale cóź, zawsze zostaje jeszcze nauczanie w domu. Też dobry pomysł. W końcu, kiedy się jest dziewczyną Zayna Malika, TEGO ZAYNA MALIKA, superpopularnego, nastoletniego piosenkarza.... Jego fanki pewnie by mnie pozabijały.. Gdyby wiedziały.
Wstałam rano, ok. 10:00, nie śpieszyło mi się do podnoszenia się z łóżka. Obok mnie słodko spał sobie mój Zayn, ale ja postanowiłam wstać. Przetarłam oczy i podniosłam się. Rozciągnęłam się, poczym wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Dosyć szybko ogarnęłam włosy, które z rana sterczały mi na wszystkie strony i po cichu weszłam z powrotem do pokoju, w którym spał Zayn. Podeszłam do mojej torby i przejrzałam jej zawartość. Poza kosmetykami, kluczykami, ładowarką, pamiętnikiem , słuchawkami i innymi rzeczami, które pewnie nie powinny się tam nawet znajdować, ujrzałam papierosy. Kurde, tak dawno już nie paliłam, ale fajki zawsze miałam przy sobie, na wszelki wypadek. A dzisiaj wyjątkowo mam ochotę zapalić... Kurwa, no .! Tylko jak, nie chce, żeby Zayn się dowiedział. Nikt przecież nie wie, że palę. I chciałabym, żeby nikt się nie dowiedział. Nie wiem, jak długo stałam taka zadumana, aż w końcu ruszyłam na balkon z fajkami i zapalniczką. Otworzyłam ogromne szklane drzwi i poczułam napływ świeżego powietrza. Coś cudownego, taka świeżość, poranny powiew. Wyszłam na balkon, przymknęłam delikatnie drzwi i odpaliłam jednego papierosa. Ledwo zdążyłam włożyć go do ust a już usłyszałam cichy jęk Zayna w sypialni.
- Cholera jasna - mruknęłam. Wiedziałam, że Zayn za chwilę wstanie - Kurwa no. - stałam i wpatrywałam się w sypialnię przez uchyłek rolety z papierosem w buzi. Modliłam się w duchu, byle tylko Zayn nie wstał zamknąć drzwi. W pewnym momencie spostrzegłam, że Zayn otwiera oczy i przeciąga się na łóżku.
- Eli... Kotku, gdzie jesteś ? - usłyszałam ciche słowa zaspanego Zayna - Nie baw się ze mną w chowanego, chodź tu do mnie.- mówił dalej, a ja obserwowałam go z balkonu, próbując jak najszybciej spalić fajkę. - Eli, błagam Cię, zlituj się, cholera. - ciągnął dalej Malik. W pewnym momencie podniósł się dość szybko i usiadł sztywno. - Gdzieś jest przeciąg - mruknął i spojrzał w stronę uchylonych drzwi balkonu. Wiedziałam, wiedziała, że tu przyjdzie. I tak też zrobił, wstał i dość szybkim krokiem ruszył w stronę szklanych drzwi balkonu. Odwróciłam się szybko, żeby stać tyłem do niego i spalałam do końca papierosa. Wtedy usłyszałam głośne kroki.
- Eli ? - zapytał wyraźnie zdziwiony Zayn - Co Ty tu ...- zaczął pytać, ale już nie dokończył - Eli! Odwróć się proszę w moją stronę, natychmiast. - Zamurowało mnie. Przecież miałam w ustach niedopałek papierosa, a choćbym nawet go wyrzuciła na dół, to i tak by wyczuł. - Odwróć się - warknął. Nie miałam wyjścia, złapałam fajkę i zgasiłam ją o barierkę, poczym peta szybko złapałam w dłoń. Odwróciłam się. - Eli, spójrz mi w oczy. Co Ty robisz ? - mówił jakby wściekły ale też zatroskany.
- Nic. Stoję na balkonie, było mi słabo, więc przyszłam tutaj. - powiedziałam zmieszana, Wiedziałam, że to marna wymówka, ale nie miałam zamiaru się poddać i przyznać Zaynowi, że paliłam. Przecież wiem, że nie znosi, kiedy dziewczyny jarają.
- Jebie tu, kurwa fajkami. - warknął dosyć głośno. Poczułam, że trzęsą mi się ręce.
- Wydaje Ci się - udawałam dalej - ja nic nie czuje.
- A JA KURWA CZUJE ! PRZECIEŻ PALĘ, WIEM, JAK TO ŚMIERDZI. KURWA, PALIŁAŚ ?- to brzmiało raczej jak stwierdzenie, nie jak pytanie. Wrzeszczał.
- Nie. Zayn, ja nie palę - miałam spuszczony wzrok.
- Spójrz na mnie. - powiedział - i powiedz mi prawdę, cholera. JARAŁAŚ !
- Nie, kurwa, nie jarałam ! - powiedziałam już zła. - Przestań pieprzyć głupoty, nie palę. - powiedziałam. Zayn złapał moje ręce i zręcznie otworzył obie dłonie, które przed chwilą były zaciśnięte w pięści.
- Kłamiesz. KURWA JEGO PIERDOLONA MAĆ ! KŁAMIESZ ELI ! JARAŁAŚ KURWA ! - Zayn wrzeszczał na całe gardło.
- Ej, opanuj się, Zayn, błagam ! - prosiłam go.
- JAK MAM SIĘ OPANOWAĆ, SKORO NIE DOŚĆ, ŻE PALIŁAŚ, TO JESZCZE ZAMIAST SIĘ PRZYZNAĆ, KŁAMAŁAŚ. W ŻYWE OCZY.
- Nie...
- NIE ? WIĘC UWAŻASZ, ŻE WSZYSTKO JEST OKEJ ?
- Nie ..
- ILE RAZY JESZCZE ODPOWIESZ "NIE". ? MASZ JAKIEŚ LOGICZNE WYTŁUMACZENIE ?
- Nie...
-A więc paliłaś sobie ot tak. Żeby mnie wkurwić, tak na dobry początek dnia?
- Nie ... - łzy napłynęły mi do oczu - Nie Zayn, przepraszam.
- Przepraszasz ? I to tyle ? Nie nawidzę ... Nie znoszę kobiet, które palą, rozumiesz ? Niszczysz sobie zdrowie i życie ! - mówił coraz to głośniej.
- A Ty to co ? Ty też palisz, nałogowo, Zayn ! A mi bronisz ? Martw się swoim zdrowiem, sam nie jesteś lepszy ! - mówiłam wyraźnie rozdrażniona.
- Ja, to co innego ! - krzyknął.
- Tak ? A co Cię takiego wyróżnia, co ? A z resztą, pierdol się. - zdążyłam wywrzeszczeć, poczym odepchnęłam Zayna i pobiegłam do łazienki. Zatrzasnęłam drzwi i wybuchnęłam płaczem. Przecież nie musiał mi robić takiej awantury. Za byle papierosa? Przecież on sam pali. Dlaczego on może, a ja nie ? Siedziałam w łazience długo, nie pamiętam ile dokładnie, nie zwróciłam nawet na to uwagi. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Eli, otwórz, to ja. - usłyszałam Zayna. Zmienił ton, teraz był tym troskliwym, kochanym Zaynem, na którego ja byłam wściekła.
- Spierdalaj - powiedziałam, poczym znowu zaczęłam głośno szlochać.
- Proszę, błagam otwórz mi. Przepraszam Cię. Nie powinienem tak postąpić.
- Nie. Odejdź. - ciągle płakałam.
- Eli... - usłyszałam moje imię, które wypowiedział w dość nietypowy sposób. Za chwilę dało się słyszeć jakby szloch zza drzwi . - Przepraszam Cię, słońce, błagam, wpuść mnie. Porozmawiaj ze mną.
- Po co ? Żebyś znowu nawrzeszczał ? Teraz mam to gdzieś - skłamałam. Byłam na niego wściekła, ale mój mózg potrzebował bliskiej obecności Zayna. Uzależniłam się od niego?
- Proszę. - wybełkotał cicho. Nie dałam rady, wstałam i powoli otworzyłam drzwi. Podniosłam wzrok z nad klamki i ujrzałam te piękne, czekoladowe oczy pełne łez. Jedna z nich spłynęła mu po policzku. Wtedy i ja zaczęłam ponownie płakać.
- Przepraszam Eli - powiedział szlochając - przepraszam za moje zachowanie. Ja poprostu się o Ciebie boję, martwię się, kocham Cię i nie chcę, żebyś zmarnowała swoje życie, zrozum mnie. Błagam.. - spuściłam wrok. Kolejne łzy spływały po jego policzku. Ponownie spojrzałam mu w oczy. - Kocham Cię - wyszeptał. Wybuchnęłam głośnym płaczem i przytuliłam się do jego nagiego torsu. Nie musiałam nic mówić, kocham go i chociaż byłam na niego nieźle wkurwiona, nie potrafiłam patrzeć w jego zapłakane oczy i mu nie wybaczyć.
- Ja Ciebie też - wyszeptałam cichutko. Zayn pocałował moje czoło i mocno mnie przytulił. Spojrzałam mu w oczy. Nie kłamał, mówiąc, że mnie kocha. Widziałam to w jego oczach. Zayn delikatnie musnął moje usta swoimi, poczym pocałował mnie mocno i namiętnie.
- Nie pal, proszę, a i ja przestanę palić - powiedział, kiedy przerwał pocałunek. - Obiecuję Ci to, słowo daję, że nie będę już palił.
- Obiecujesz ? - spytałam, chociaż przed chwilą usłyszałam już potwierdzenie.
- Oczywiście - powiedział i znowu mnie pocałował. Boże, jak on bosko całuje.W końcu oderwaliśmy się od siebie. Poczułam jego dłoń na moim policzku, wytarł mi łzy, które ciągle spływały z moich oczu.
- Przepraszam, nie powinnam Cię tak potraktować. - szepnęłam.
- Jak, przecież to ja źle zrobiłem. - powiedział zdziwiony.
- Nie powinnam tak krzyczeć, wcale nie chciałam, żebyś sobie poszedł.
- Wiem, dlatego stałem i czekałem.
- Kocham Cię, najmocniej na świecie - powiedziałam i pocałowałam jego tors.
- Ja Ciebie kocham jeszcze mocniej, kochanie.
Ten dzień minął nam dość miło, pojechaliśmy na wspólny obiad, potem do kina i na zakupy.  Szczerze mówiąc, to zapomnieliśmy o tym, co stało się rano. A Zayn rzeczywiście dotrzymał obietnicy, nawet,  kiedy spotkał kumpli w Centrum Handlowym, odmówił im i nie zapalił z nimi. To było coś pięknego. Wróciliśmy do domu wieczorem, chłopcy akurat szykowali się na wyjście do klubu. Zayn miał pójść z nimi, postanowił jednak zostać ze mną. Sam zrobił kolację, a potem poszliśmy do sypialni i trochę się powyglupialiśmy. Muszę przyznać, że bez względu na wszystko, kocham Zayna nad życie, i mam nadzieję, że to się już nie zmieni...


_________________________________________________________________________




PRZEPRASZAM, ŻE DŁUGO MNIE NIE BYŁO. JAKOŚ ZABRAKŁO CZASU I WENY. ALE WRÓCIŁAM ; ) WIEM, ŻE TEN ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, ALE NASTĘPNE BĘDĄ JUŻ DŁUŻSZE I BARDZIEJ TREŚCIWE : ) POZDRAWIAM I ZACHĘCAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA : ) PROSZĘ O SZCZERE OPINIE W KOMENTARZACH : )  Z GÓRY DZIĘKUJĘ WAM ZA SZCZEROŚĆ : ) ♥