poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Środa . 6 sierpnia 2012.

Obudziłam się wcześnie, myślałam, że Zayn będzie jeszcze spał. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się i odwróciłam twarz w stronę Zayna ... którego o dziwo nie było w łóżku. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 7:00. O nie, nie. To za wcześnie na Zayna. On nie wstaje tak wcześnie. Przecież wszyscy wiedzą, że Zayn Malik to śpioch. Szybko podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Szczerze mówiąc, to byłam trochę zdenerwowana. Gdzie jest Zayn ? Wstałam, wyszłam z pokoju i ruszyłam przed siebie. Zeszłam powoli na dół, dokładnie rozglądając się po domu. Nie chciałam hałasować, chłopcy jeszcze spali, niestety, mój gips mi na to nie pozwolił. Dwa razy uderzyłam nim o schody tak, że huk rozniósł się na cały dom. W myślach modliłam się, żeby tylko chłopcy się nie obudzili. Zeszłam na dół i  usłyszałam głos Liama.
- Ej. Eli ? - zapytał dosyć cicho - No tak. Tylko Ty walisz gipsem o schody - powiedział i zaczął chichotać cicho.
- Bardzo zabawne Payne ! Komicznie śmieszne ! - powiedziałam z miną zabójcy na twarzy. - Mam rozumieć, że to ja Cię obudziłam ?
- Taa, po części. I tak już nie spałem, ale chciałem z powrotem przysnąć. Chodź szybko na górę, co ?
- Ja pierdole. Nie mogłeś tego powiedzieć, zanim zeszłam na dół ? - powiedziałam z delikatnym uśmiechem, poczym wskazałam palcem na mój gips.
- Boooże. Dziewczyno, ale Ty jesteś leniwa - zaśmiał się Payne i szybko zbiegł po schodach na dół. Niespodziewanie wziął mnie na barana i szybkim krokiem weszliśmy na górę. Zaniósł mnie do swojego pokoju i posadził na łóżko. Spojrzał na mnie i zakrył usta ręką. Coś go rozśmieszyło.
- Co ?! - palnęłam głośno, lekko poddenerwowana.
- Niee, no nic. - powiedział, ale widziałam, że jednak nadal coś go śmieszy.
- Liam, cholera, gadaj co Cię śmieszy.
- Ok. Więc zabawnie wyglądasz tak z rana, widzisz, dopiero zwróciłem uwagę na Twoją zabawną pidżamkę w różowe króliczki. - wybuchł głośnym śmiechem.
- Ćśśśśśśśś ! Chłopcy śpią !  Ej. ! Dostałam ją od Zayna ! Jest śliczna !
- Taak. Taka, kobieca - mówił sarkazmem.
- Dobra Payne. Idę sobie. Nikt nie będzie się ze mnie śmiał od rana. - powiedziałam żartem i podniosłam się z łóżka. Liam popchnął mnie na nie z powrotem.
- Żartowałem, Eli, nie gniewaj się. - jakby posmutniał
- Ok. Właśnie Liaś, widziałeś może Zayna ?
- Ahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahaha ! Liaś ? - śmiał się strasznie głośno i szczerze. Roześmiałam się razem z nim, nie wiem, czemu nazwałam go "Liaś" . - Oooo, matko. Doobra jesteś.
- Nie wiem, jakoś tak wypaliłam, no ! To wiesz, gdzie jest Zayn, czy nie ?
- Wiem, no obudził mnie zanim wyszedł.
- I co ? Gdzie jest ?
- Tego Ci nie powiem, dowiesz się w swoim czasie.
- Martwię się o niego Liam.
- Ej, spokojnie, to już dorosły chłopczyk. Wróci - powiedział i delikatnie się uśmiechnął - Chcesz gorącego kakako ?
- A chętnie wypiję.
- Daj mi 5 minut, zaraz będę z powrotem z kakao. Chyba, że chcesz pójść ze mną, co ? - powiedział i powolnym krokiem ruszył przed siebie. Za chwilę jednak się zatrzymał i obrócił głowę w moją stronę - Nie, jednak nie. Bo będziesz hałasować - uśmiechnął się i pobiegł do kuchni. Rozejrzałam się po jego pokoju. W zasadzie, to byłam tu dopiero pierwszy raz. Podłoga wyłożona jest drewnianymi panelami, ściany pomalowane są na fioletowo i wiszą na nich różne - kolorowe i czarnobiałe zdjęcia, na których widać chłopców, Liama z rodziną i Danielle. Łóżko ma ogromne, zajmuje chyba 1/4 pokoju :) Jest też biórko, na którym leżą dwa laptopy i jakieś książki. W pokoju jest też spora biblioteczka i gablotka z przeróżnymi płytami DVD i CD. Są tu także ogromne drzwi, do ( pewnie ogromnej ) garderoby. Rozglądałam się z ciekawością po pokoju i nawet nie zauważyłam, kiedy do pokoju wszedł jego właściciel.
- Ekhem . - odchrząknął Liam i uśmiechnął się szeroko. - Proszę bardzo, Twoje kakao. Takie jak lubisz najbardziej, megasłodkie i mocno czekoladowe.
- Dziękuję - odwzajemniłam mu uśmiech. - To powiesz mi gdzie Zayn ?
- Nie, niestety. Zobowiązałem się. Przyjacielski pakt milczenia. Przykro mi, nie pisnę słówka - znowu się uśmiechnął i usiadł obok mnie.
- Ugh ! Wy i te wasze pakty. A kiedy on wróci, powiedz chociaż tyle.
- Wróci wieczorem - powiedział Liam całkiem spokojnie, jakby nigdy nic.
- W ... W .. Wieczorem ? - zająkałam się. - Ale jak to wieczorem, Liam ? Nic Ci się nie pomyliło ?
- Nie. Poczekaj chwilkę. - Payne podniósł się z łóżka i podszedł do biurka, z którego zdjął swojego smartfona i zaczał czegoś w nim szukać. Szybko dosiadł się do mnie na łóżku.
- Czekaj, czekaj. - mruczał - Chwileczka. O ! Mam. Cytuję : Wrócę wieczorem, dopilnuj, żeby Eli nie ruszała się z domu, nie spuszczaj jej z oczu, ufam Ci stary, zaopiekuj się nią podczas mojej nieobecności. Pamiętaj o pakcie milczenia. Ani słówka. Zayn". Tak, napisał mi dokładnie coś takiego, tuż po wyjściu z domu. Więc...
- Więc ?
- Więc jesteś dziś zdana na mnie ! - powiedział uradowany Liam i szeroko się uśmiechnął. - Jak wykorzystamy ten czas ?
- Skąd ja mam to wiedzieć Liam. - burknęłam pod nosem. Byłam zła na Zayna. Szczerze ? Chciało mi się palić, ale nie. Obiecałam coś Zaynowi, więc dotrzymam słowa.
- Ok. Więc powiedz mi, jak sprawiłaś, że Zayn już nie chce palić ?
- Skąd to wiesz ?
- Bo rano łaził po domu jak zakręcony, powiedziałem mu, żeby sobie zapalił, jak zawsze, dla uspokojenia, a on powiedział : Nie palę dla Eli. Jak Ty to robisz, kobieto ? Do niego nie przemawiały żadne argumenty. ŻADNE ! Nic, nie chciał za nic przestać palić. A tu nagle ? Zjawia się taka Eli i ...
- I Zayn zmienia się nie do poznania, co ?
- Tak.
- Widzisz, Liamie, mam swoje sposoby.
- Mhm - Liam mruknął pod nosem i spojrzał na mnie, delikatnie unosząc jedną brew do góry. - Ja już wiem, jak Ty go do tego wszystkiego przekonujesz - kolejny głupi uśmieszek. Poczułam, że się rumienię.
- Nie, nie wiesz Liam - próbowałam się wiarygodnie uśmiechnąć.
- Ok, ok. Niech Ci już będzie. Więc Zayn nie pali. Zayn wstał przed szóstą i ...
- Przed którą wstał ?
- No przed szóstą.
- O. Wow. Ale to przeze mnie, tak ?
- Powiedziałbym raczej, że dla Ciebie. Ale tak, to przez Ciebie.
- Super - mruknęłam i wzięłam kolejny łyk gorącego kakao. Zbyt zachłanny łyk. Zaczęłam się krztusić.
- Eli, cholera jasna - krzyknął Liam i natychmiast klepnął mnie mocno w plecy. Zadziałało. Przestałam kaszleć i odetchnęłam z ulgą.
- Kurwa. - palnęłam. - Ale ze mnie sierota. Przepraszam. I dzięki za pomoc.
- Proszę, nie ma za co. - uśmiechnął się, trochę wystraszony.
- No spokoj nie już, Liaś, jest ok. - Liam zaśmiał się głośno. Wiedziałam, że go to rozbawi. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, wypiliśmy kakao i poszłam się przebrać do siebie. Kiedy wyszłam gotowa z łazienki, Liam uśmiechnięty stał w progu swojego pokoju.
- Idziemy - powiedział zadowolony z siebie.
- Idziemy ? Dokąd ?
- Zobaczysz dokąd. Dawaj, dawaj.
- Nie, nie, nie. Liam, nie ruszam się stąd. - oznajmiłam mu. Spojrzał na mnie, odwrócił głowę na chwilę, zmierzył mnie spojrzeniem i łobuzersko się uśmiechnął.
- Nigdzie nie idziesz, tak ? Aby napewno ? - powiedział i szybko ruszył w moją stronę. Wręcz do mnie przybiegł. Wziął mnie znowu na barana i szybko zniósł na dół. Podał mi moje okulary przeciwsłoneczne i baseballówkę Zayna oraz jeden mój but i ruszyliśmy szybko przed dom. Liam wniósł mnie do auta. Sam usiadł za kierownicą.
- No młoda, to jedziemy - powiedział wyraźnie rozbawiony.
- Gdzie do cholery jedziemy Liam ? - spytałam wkurzona./
- Nie wiem. Przed siebie. - śmiał się.
- Ej, Liam. Po pierwsze, to ja mam od tego nogi, żeby chodzić. Po drugie, to mam od tego ręce, żeby sobie brać sama rzeczy. A po trzecie, to ja nigdzie nie jadę, wysadzaj mnie, natychmiast.
- Nie. Spokojnie Eli. Opanuj nerwy. Luzik.
- No jaki luzik ? Weź przestań, Zayn sobie gdzieś poszedł, Ty go kryjesz, ja nic nie wiem i jeszcze teraz zabierasz mnie gdzieś, sama nie wiem gdzie ?
- Przestań marudzić.
- No ok. Nie odzywam się już. powiedziałam, skrzyżowałam ręce i wydymałam usta, aby wyglądać jak obrażone dziecko, które nie dostało tego ,co chciało. Spojrzałam jeszcze na chwilę na Liama, jednak ten na mój widok wybuchł głośnym śmiechem. Odwróciłam się więc w stronę okna i siedziałam obrażona. Muszę przyznać, że Liam to dobry kierowca. Droga jednak mi się dłużyła. W końcu się zatrzymaliśmy. Stanęliśmy pod jakąś halą.
- Wysiadamy Eli - powiedział uradowany Liam i wyszedł z auta. Ja jednak się nie ruszyłam. Po chwili zobaczyłam, że Liam idzie w stronę moich drzwi. Otworzył je, odpiął mi pas bezpieczeństwa i wyniósł z auta. Pomimo moich prób wydostania się z jego objęcia, nie udało mi się i na halę Liam wniósł mnie na swoich plecach. Rozejrzałam się w środku, było pełno krzeseł i ogromna scena na której zobaczyłam uradowaną Danielle.
- Heeeej ! - wreszczała dziewczyna ze sceny - Chodźcie ! - Liam ruszył szybkim krokiem w jej stronę. - No w końcu, myślałam, że się nie pojawicie. Widzę, że Eli niezbyt chętnie tutaj przyszła. - Dani posmutniała.
- Nie nie, nie o to chodzi Dani - powiedziałam uśmiechając się. - Poprostu nie wiem gdzie jest Zayn, pojechał gdzieś rano, nie dał mi znać. A Liamowi kazał mnie pilnować.
- Ojj, chętnie bym Ci pomogła, ale złożyłam pakt milczenia.
- Danielle ! Ty też ?
- Przepraszam - dziewczyna roześmiała się szeroko i wskazała nam miejsce za sceną, w które szybko zmierzyliśmy. - To tak, Liam, masz to zawieść sam wiesz do kogo, nakaz Zayna. A potem ... Z resztą wyślę Ci smsa.
- Jasne, rozumiem. - powiedział Liam i pocałował delikatnie Dani. Chwycił torbę i ruszył ze mną na plecach do wyjścia. Powtórzył czynności z przed  domu i ruszyliśmy gdzieś. Po pół godzinie jeżdżenia zatrzymał się i zamknął mnie w samochodzie. Wyszedł gdzieś z torbą. Po kolejnym pół godziny wrócił.
- Przepraszam, trochę się przeciągnęło. To którą mamy na osi ? - zapytał zapinając swoje pasy bezpieczeństwa.
- 13:00.
- Uuu . Leci ten czas.
- Nie, dłuży się.
- Nie marudź - posłał mi szeroki uśmiech i ruszyliśmy. Tym razem jechaliśmy do centrum handlowego, ponad 1,5 godziny jazdy.
- Liam, ja się nudzę.
- Do czasu mała, do czasu. - uśmiechnął się łobuzersko i zaparkował auto. Powtórzył czynności z przed hali i wniósł mnie do centrum. Nie zdziwiłam się, kiedy ludzie zaczęli rzucać w naszą stronę zaciekawione spojrzenia, niektórzy robili nam zdjęcia.
- Liam. Jestem przerażona i skrępowana. Powiedz mi chociaż, gdzie my do cholery idziemy?
- Do kina. Na fajny seans. Dwa zajebiste horrory, Eli. Jakieś nowości, Zayn załatwił nam bilety. To do windy. - Pobiegł śmiejąc się. Po chwili byliśmy już w windzie, kilka minut później w sali kinowej. Powiem szczerze, oba filmy były zajebiste, chociaż naprawdę straszne. Kilka razy wrzeszczałam, Liam z resztą też. Trzy razy wtuliłam się w niego, chociaż widziałam, że też jest przerażony. Po filmach wyszliśmy z sali.
- Jesteś głodna - powiedział Liam.
- Nie, nie jestem. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- To nie było pytanie, tylko stwierdzenie, Eli. Idziemy na pizze. - powiedział i ruszyliśmy w stronę najlepszej pizzerii. Liam posadził mnie na krzesło i sam usiadł na przeciw mnie. Kelnerka przyniosła nam Menu. Wybór był trudny, jednak na końcu wybraliśmy tę samą pizzę z Liamem i do tego dużą Colę. Minęła kolejna godzina, jedliśmy, wygłupialiśmy i śmialiśmy. W końcu stwierdziłam, że jestem zmęczona, więc ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Teraz wydawało mi się, że dojechaliśmy szybciej. A może Liam poprostu jechał z większą prędkością ? Sama nie wiem, nie miałam ochoty patrzeć na licznik. W samochodzie Payne zaczął rozmowę.
- Wiesz co Eli ? Lubię Cię, jesteś naprawdę uparta i świetna. Fajnie się z Tobą spędzało dzień - szeroko się uśmiechnął.
- Dzięki, o Tobie muszę powiedzieć to samo - odwzajemniłam uśmiech.
- To teraz do domu. - powiedział i usłyszeliśmy dźwięk smsa. Liam wziął telefon do ręki. Szeroko się uśmiechnął i pokiwał głową. - Głupek - mruknął.
- Coś mówiłeś ? - zapytałam
- Nie nie, poprostu Zayn się już niepokoi. - na te słowa on się uśmiechnął a ja trochę przestraszyłam. Wydawało mi się, że Liam przyśpieszył. W końcu dojechaliśmy do domu. Liam wysiadł z auta. Ja nie chciałam się ruszyć. Czegoś się jakby bałam, stresowałam się. Payne ruszył w moją stronę. Wyciągnął mnie z auta i uśmiechnął się - Też bym się bał na Twoim miejscu. - powiedział i roześmiał się.
- Jasne, ja się nie boję. - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że głos mi się trzęsie.
- Wiem, że masz cykora - szepnął i wziął mnie na barana. - Dobra, idziemy. - ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Stanęłam przestraszona w progu, zdjęłam sweterek, zrobiło mi się strasznie gorąco.
- Zanieść Cię na górę ? Albo zawołam Zayna, co? - zapytał Liam.
- Nie, no coś Ty Liam. Dam sobie radę. I tak wystarczająco mnie dzisiaj dźwigałeś.
- Ok, idę do siebie, co ?
- Idź. A, no i dzięki Liaś - uśmiechnęłam się w jego stronę i przytuliłam go. Odwzajemnił uścisk i poszedł do siebie. Ja stałam jeszcze 10 minut w salonie. W końcu ruszyłam na górę. Szłam powoli, chwiałam się, denerwowałam. Pod koniec schodów zatrzymałam się, ale kiedy zobaczyłam Zayna, który właśnie wyszedł z pokoju, ruszyłam dalej. Zayn szeroko się do mnie uśmiechnął i zbliżył. Namiętnie mnie pocałował.
- Cześć kochanie - powiedział i kontynuował pocałunek. - Tęskniłem.
- Ja też kotku. - odwzajemniłam pocałunek. Nagle Zayn założył mi czarną opaskę na oczy i wziął mnie na ręce.
- Nic nie mów, bądź cierpliwa.
- Dobrze. - odparłam i postanowiłam nie wypytywać. Poczułam, że przeszliśmy przez próg. Zayn posadził mnie na czymś miękkim, dotąd nie siedziałam na tym, tak mi się wydaje.
- Słońce, jesteś gotowa ? - zapytał Zayn.
- Ja już nie wiem, czy jestem gotowa na cokolwiek. - odparłam zmęczona.
- Przepraszam, że tak długo czekałaś. - Zayn zdjął mi opaskę z oczu. - Spójrz, zrobiłem to dla Ciebie. - uśmiechnął się do mnie i wskazał na pokój. Otworzyła buzię z wrażenia. W pokoju stało nowe, dwuosobowe łóżko, dwa nowe fotele, na jednym siedziałam, nowe biurko, biblioteczka i nowa szafa. Na ścianie wisiały zdjęcia moje i Zayna. Spojrzałam też na drzwi od garderoby, były lekko uchylone.
- Idź - powiedział Zayn uśmiechnięty. Ruszyłam w kierunku garderoby, ale zwolniłam przy samych drzwiach. W końcu otworzyłam je i zobaczyłam, że są tam moje rzeczy. Wszystkie moje ubrania, buty, torby. Spojrzałam do tyłu na Zayna i wróciłam wzrokiem do szafy. Po chwili wróciłam na łóżko, usiadłam na nim, spuściłam głowę i wybuchnęłam głośnym płaczem.
- Ej, kotku ?! Nie podoba Ci się ? - zapytał zasmucony Zayn. - Wiedziałem, że nie będziesz zadowolona. Mogłem najpierw zapytać, zachowałem się samolubnie i idiotycznie, przepraszam Eli. - przytulił mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Nie. Jest pięknie. Cudownie. Nie jesteś samolubnym idiotą, Zayn. Jest... Boże. Jest wspaniale !
- To dlaczego płaczesz ?
- Bo... Zayn... To wszystko dla mnie? Sam to zrobiłeś ?
- Tak. Dla Ciebie. - odparł. Pocałowałam go i przytuliłam mocno.
Zjedliśmy z Zaynem kolację, wzięłam prysznic i poszłam zmęczona spać. Ten dzień zostanie w mojej pamięci na zawsze. ... ♥

1 komentarz:

  1. Hejkaaa.. Gratuluję, zostałaś nominowana do Libster Award! Więcej informacji i jeśli masz jakieś pytania zapraszam do mnie bloga.
    http://destroyedeachoder.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń