niedziela, 2 września 2012

Niedziela . 3 sierpnia 2012 - ciąg dalszy ;)

Zayn wziął mnie na ręce i powiedział, że idziemy do chłopaków. Zeszliśmy więc na dół, Malik posadził mnie na kanapie i oznajmił, że idzie przygotować coś do jedzenia. Zauważyłam, że chłopcy na nas cały czas patrzą. Kiedy Zayn odchodził, wszystkie oczy skierowane były w jego stronę, a gdy po chwili zniknął w kuchni, chłopcy zaczęli bacznie mi się przyglądać.
- Hmm. To dziwne, Malik o tej porze zazwyczaj jeszcze śpi... - powiedział, patrząc na mnie podejrzliwie Harry.
- Właśnie, a dzisiaj ? Już jest ubrany i nawet zdolny był utrzymać równowagę, znieść Cię po schodach i na dodatek zrobić sobie sam śniadanie. - dodał uśmiechnięty łobuzersko Louis.
- I Tobie ! - powiedział Harry
- Co znaczy " nawet zdolny był utrzymać równowagę " ? - zapytałam zaciekawiona - O co Wam chodzi ? 
- O to, że Zayn zawsze o tej porze śpi, a nawet jak wstanie, to idąc strasznie się chwieje i ledwo utrzymuje równowagę. - dodał Liam.
- A tu ? Niespodzianka ! Zayn znosi Cię na rękach, PO SCHODACH, nie upada, nie traci równowagi, idzie prosto, jest ubrany i ogarnięty i nawet poszedł dobrowolnie zrobić śniadanie. Bez musu ! A zawsze trzeba go napraszać i zmuszać, nawet jeśli wie, że dzisiaj przypada jego kolej robienia śniadania dla wszystkich. - powiedział Louis.
- Więc, powiesz nam jak ty to zrobiłaś ? - zapytał Liam patrząc na mnie podejrzliwie.
- Coś mu dosypałaś do Coli ? Czy co ? - zapytał Harry.
- Jak to, " co zrobiłam " ? - zapytałam totalnie zdezorientowana.
- Jak sprawiłaś, że Zayn wstał tak szybko ? I że ubrał się i poszedł zrobić śniadanie ? - dopytywał się znowu Liam.
- Normalnie . - powiedziałam.
- Jak to normalnie ? - spytał Louis.
- Wziął zimny prysznic. To wszystko, nie zmuszałam go do niczego. - powiedziałam i zauważyłam, że Niall przygląda mi się od dłuższego czasu. Mierzył mnie wzrokiem w wzdłuż i wszerz. - Czego chcesz Niall ? - zapytałam trochę wkurzona faktem, że cały czas się na mnie lampi, bez powodu.
 - W zasadzie, to już niczego. Normalnie mówisz ? - uśmiechnął się łobuzersko - Chciałaś powiedzieć naturalnie.
- O co Ci chodzi, Niall ? - zapytałam zdezorientowana.
- O to, że ... Jejku, ciężko się domyślić ? Masz inny kolor stanika.
- CO ?! - wrzasnęłam - Skąd to, do cholery wiesz ?
- No, bo jak szłaś do Zayn'a to miałaś na sobie błękitny stanik. Teraz masz na sobie czarny stanik. A wiem to stąd, że akurat zjechało Ci wtedy ramiączko i zobaczyłem kolor twojego biustonosza. Teraz to się powtarza, tylko, że biustonosz jest czarny. - wyjaśniał Irlandczyk. - Uuuu. Co się tam działo ? - zaczął głupio się uśmiechać. Spojrzałam po chłopakach, którzy przybrali te same miny co Niall.
- Woaa. Nieźle, ale żeby tak o poranku ? - zaśmiał się Harry.
- Zamknij się Styles. - usłyszałam głos Zayn'a z tyłu.
- Czemu ? - zapytał uradowany Faza.  -Tylko tak pytam, z ciekawości. Prawda chłopaki ? - spojrzał na resztę zespołu, która pokiwała na głową na "tak". - Widzicie.
- To stąd dochodziły te krzyki ? Myślałem, że to z ulicy. - powiedział Liam. 
- Ja też - powiedział uśmiechnięty Louis. 
- To nie wasza sprawa - Zayn był wyraźnie poddenerwowany. Podał mi śniadanie i zręcznie wślizgnął się między mnie a Niall'era. - Smacznego kochanie - powiedział delikatnie mnie całując.
- Dziękuję - powiedziałam i też go pocałowałam, tylko, że bardziej namiętnie. Zayn chętnie przyjął pocałunek. Chłopaki, a w szczególności Niall przyglądali się naszemu pocałunkowi. Gdy skończyliśmy, spojrzałam w stronę Irlandczyka i wystawiłam mu język. Szeroko się do mnie uśmiechnął. 
- Mówiłem, że będą się bzykali ? - powiedział cicho Harry, do Niall'a, Louis'a i Liam'a, myśląc, że tego nie usłyszymy.
- Masz przerąbane Hazza ! - wrzasnął Zayn, który podał mi swoje śniadanie i zaczął ganiać Harrego. Dość długo biegali po całym domu, w końcu jednak Zayn złapał Styles'a i zaczęli się naparzać ... łyżkami. Potem rzucali w siebie też innymi sztućcami, aż do czasu, kiedy jedna z łyżek "przyleciała" aż do salonu, w którym siedzieliśmy, i wylądowała tuż pod nogami przerażonego całym zajściem Liam'a. Louis, który siedział najbliżej Liam'a szybko zeskoczył z fotela i na czworaka starał się uciec jak najdalej od Payne'a, nie dziwię się. Pewnie, gdyby został tam gdzie siedział, ogłuchł by. Liam zaczął wrzeszczeć i prosić, żebyśmy zabrali " to coś " spod jego nóg i zaczął skakać na fotelu, na którym siedział. Nie zastanawiałam się długo, wstałam szybko i podniosłam łyżkę z podłogi, po czym rzuciłam ją w stronę kuchni. Niestety, pech sprawił, że trafiłam nią prosto w oko Zayn'a, który razem z Harrym od dłuższego czasu przyglądali się sytuacji w salonie.
- Do jasnej cholery - usłyszałam syk Zayn'a.
- Kurwa, Lui, masz cela - powiedział Harry, jakby śmiejący się i trochę przerażony. Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam, że Zayn trzyma rękę na twarzy i przykrywa nią oko. 
- Ja pierdolę. - krzyknęłam - Zayn ! - pobiegłam przerażona w stronę Malika. Miałam wrażenie, jakby zaraz miał mi pęknąć gips. - Nic Ci nie jest ? Pokaż mi to oko. - płakałam, matko. Tak skrzywdziłam Zayn'a.
- W porządku, nie stało się nic takiego. - próbował uspokoić mnie Zayn. Zabrał rękę z twarzy i wtedy zobaczyłam jego napuchnięte oko. Będzie miał śliwę jak nic pomyślałam, nie mogłam się pozbierać.
- Nie jest w porządku. - powiedziałam przez łzy. - Horan, biegnij do pokoju Zayn'a, w mojej torebce jest czarna duża kosmetyczka. Przynieś ją natychmiast. - Wrzasnęłam do Niall'a, który o dziwo zrobił to, o co go prosiłam, bez żadnych pytań. Podał mi kosmetyczkę, z której wyjęłam krople do oczu i żel. - Kładź się w salonie, Zayn. - powiedziałam bez chwili namysłu.
- A ta myśli tylko o jednym nawet w takiej sytuacji ! - zażartował Liam, który najwidoczniej próbował rozładować trochę atmosferę.
- Nie jesteś śmieszny Payne ! - wrzasnęłam do niego. - Powiedziałam coś Zayn. Nie dotarło do Ciebie ?
- Okay. - Zayn położył się na kanapie w salonie. Szybko zakropliłam mu oczy i posmarowałam powiekę żelem.
- Masz tu leżeć przez przynajmniej 15 minut i ani mi się waż ruszyć stąd dupy, zrozumiano Malik ? - powiedziałam poważnie.
- Okay, spokojnie, nic mi nie będzie. - powiedział Zayn, któremu było bardzo do śmiechu, z resztą, tak jak pozostałym chłopakom. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
- Jasne. - rzuciłam żelem i kroplami i poszłam do łazienki. Trzasnęłam drzwiami i zobaczyłam, że zrobiłam to tak mocno, że lustro się zatrzęsło. Oparłam dłonie na umywalce i spuściłam głowę. Zaczęłam płakać. Nie widziałam nic śmiesznego w tej sytuacji. A oni się ze mnie nabijali. Kompletni idioci. Starałam się, żeby Zayn'owi nic się nie stało, a on co ? Wyśmiewa mnie ? To nie było miłe.
- Po co ja tu w cholerę jestem. - powiedziałam sama do siebie. Czułam się winna całemu zajściu, mogłam przecież zanieść tę łyżkę do kuchni, osobiście odłożyć ją na swoje miejsce, a nie zrobiłam tego. A przecież wtedy Zayn nie miał by spuchniętego oka. A ja nie płakałabym tu. Nie musiałabym mu "pomagać" i przy okazji wystawiać się na pośmiewisko. Wytarłam łzy z policzka, jednak nic to nie dało, bo za chwilę poleciały nowe, świeże łzy, które i tak zmoczyły mój polik. Spojrzałam w lustro. Miałam rozmazany cały makijaż. Wyglądałam tak, jak się czułam - strasznie. Cóż, po prostu pójdę do siebie i tyle. Myślałam, że Zayn doceni to, że chciałam mu pomóc. Wiem, że najpierw to ja go skrzywdziłam, ale starałam się naprawić całą sytuację. Wygląda na to, że tylko ich rozśmieszyłam i tyle. Doprowadziłam do tego, że skrzywdziłam Zayn'a i potem starając się pomóc rozśmieszyłam ich. Podniosłam głowę i znowu spojrzałam w lustro. Tym razem wyglądałam jeszcze gorzej niż przed chwilą. Miałam rozmazany cały makijaż, na policzkach zebrały się czarne smugi rozmazanego tuszu do rzęs i eye-linera.
- I po cholerę się malowałaś idiotko ? Po coś ty tu w ogóle przyszła ? - mówiłam sama do siebie. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że seks z Malikiem, to była najgorsza decyzja w moim życiu. Spojrzałam na swoje dłonie. Paznokciami drapałam umywalkę, chciałabym je teraz w coś wbić. Ulżyć sobie. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam jak ostatnia wiedźma. Moje włosy były postrzępione, roztargane, nie poznałabym siebie, gdybym zobaczyła się na zdjęciu. Oczy miałam już czerwone od płaczu. Powieki mi drżały i były wyraźnie spuchnięte. Znowu spuściłam głowę na dół, nie chciałam już patrzeć na swoje odbicie. Zaczęłam się zastanawiać, co takiego widział we mnie Zayn, dlaczego powiedział, że mnie kocha ? Wyglądam teraz jak potwór. Stałam jeszcze chwilę przed lustrem ze spuszczoną głową, gdy nagle poczułam czyjś dotyk na moich biodrach. Podniosłam głowę i spojrzałam w lustro. Nie potrzebnie, mogłam się domyślić, że to Zayn. Nie miałam jednak ochoty na niego patrzeć.
- Puść mnie. - powiedziałam do niego nadal płacząc. - Jak Ty tu w ogóle weszłeś ?
- Drzwiami. Nie, nie puszczę Cie. - powiedział.
- Zayn ! Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam i próbowałam ściągnąć jego ręce z moich bioder. Udało mi się w końcu, jednak nie na długo pozostałam " wolna ". Zayn szybko złapał moje ręce i mocno zacisnął je na nadgarstkach.
- Puść do cholery ! - krzyczałam płacząc. Próbowałam uwolnić się z jego uścisku, na próżno. Nie dawał za wygraną. - Chcę wyjść Zayn.
- Nie. Nigdzie się stąd nie ruszysz. Przynajmniej póki ja tu jestem. - powiedział mi jakby grożąc. - Zrozumiałaś ?
- Puszczaj. Błagam. - nie miałam już siły krzyczeć.
Uspokoisz się - zapytał Zayn, uśmiechając się delikatnie.Jednak mi nie było do śmiechu. Nie chciało mi się wcale uśmiechać. Szarpałam się z Zaynem, nie chciał mnie puścić. Cały czas trzymał mnie za nadgarstki. W końcu udało mi się wyrwać jedną rękę z jego uścisku, ale to nie tylko moja zasługa. On po prostu ją puścił. Wyrwałam tą rękę z jego uścisku szybkim ruchem, także zamachnęłam się w tył i zwaliłam szklaną mydelniczkę i 2 wody po goleniu, które po upadku stłukły się na drobny mak.
- Widzisz ? Warto się droczyć ? - zapytał Zayn uśmiechając się do mnie zalotnie.
- Tak ! Puść mnie ! Nie dociera do Ciebie, że ... - nie skończyłam zdania, bo Zayn mnie pocałował. Szybko jednak wyrwałam się mu i nie pozwoliłam mu na nic więcej. - Nie dociera do Ciebie, że nie chcę Cię widzieć ? Idź do chłopaków, pośmiejcie się, zabawcie. Nie będę Wam przeszkadzać ! I puść mnie. - zaczęłam głośno płakać.
- Powiedz mi, dlaczego płaczesz .- poprosił Zayn.
- Nie powinno Cię to obchodzić. - odparłam.
- Powinno, kocham Cię i jesteś moją dziewczyną ! Obchodzi mnie wszystko co mówisz. - powiedział Mulat.
- Nie jestem Twoją dziewczyną - spuściłam wzrok. - Nie obchodzę Cię.  - płakałam jeszcze bardziej, niż przed chwilą. - Masz mnie gdzieś i już się o tym przekonałam. Nie wiem, czy seks z Tobą nie był totalną pomyłką, za szybko się wszystko dzieje, nie lituj się nade mną i nie mów, że mnie kochasz. Nie kłam, bo tego nienawidzę najbardziej. Zayn, daj mi wyjść. Proszę, nie warto tego ciągnąć. Nie chciałam Cię uderzyć tą łyżką, nie chciałam w żaden sposób Cię skrzywdzić, a jak starałam się Ci pomóc, to wyśmialiście mnie. Nie wiem, dlaczego tak się zachowałeś. nie wiem, czemu Cię to śmieszyło. Chciałam Ci pomóc, ja nadal Cię kocham. Zawiniłam, więc chciałam to naprawić, a Ty mnie wyśmiałeś. Jestem idiotką, zaufałam Ci. Mogłam się spodziewać takiego zachowania po gwieździe zespołu znanego na całym świecie. Mogłam się domyślić, że nie jestem dla Ciebie zbyt dobra, w końcu kim ja jestem ? Tylko zwyczajną dziewczyną z Polski, która znalazła twój telefon i puściła się z Tobą po kilku dniach znajomości ! Jestem kurwą - wyszeptałam to ostatnie, płacząc. Zayn delikatnie podniósł moją głowę swoją ręką. Spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie ! Nie jesteś kurwą ! Nie puściłaś się, tylko zaufałaś mi, pokazałaś mi, że mnie kochasz, i że mi ufasz. Nie śmiałem się z Ciebie, po prostu słodko wyglądasz gdy się złościsz. Kocham Cię, nikogo nigdy tak bardzo nie kochałem !Kocham tylko Ciebie i nikogo więcej ! A to, że jestem gwiazdą, nie znaczy, że nie mam uczuć i jestem wybredny ! Jesteś dla mnie najważniejsza, nikt nie jest ważniejszy. Nawet zespół. Doceniam to, że chciałaś mi pomóc. I że mi pomogłaś. Spójrz, nie ma ani śladu po "wypadku". Nie mam nawet małego siniaka przy oku. Szybko zareagowałaś i to bardzo mi pomogło. Pamiętaj, kocham Cię skarbie - pocałował mnie namiętnie. Spojrzał mi w oczy i przytulił mnie do siebie. Puścił moje nadgarstki.
- Może pójdziemy do chłopaków ? - zapytał.
- Wiesz, muszę się trochę ogarnąć i pomalować. Spójrz na mnie. Jestem ohydna, zapłakana i mam czerwone oczy.
- Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą na Ziemii. Nie maluj się.
- Muszę.
- Nic nie musisz. Przepłucz twarz zimną wodą i tyle. Nie będzie widać, że płakałaś. Idź do mojej sypialni i tam się przebierz z tej koszulki, jest cała mokra od łez.
- Nie wzięłam zapasowej koszulki, zostanę w tej.
- Weź moją koszulkę. Albo zaczekaj. - Zayn pocałował mnie namiętnie i wziął mnie na ręce.
- Zayn ! Co Ty do diabła wyprawiasz ? - zapytałam
- Zaniosę Cię do mojej sypialni, wybiorę Ci koszulkę, w której będziesz ślicznie wyglądała a potem zabiorę Cię do chłopaków. Mamy zamiar oglądać jakieś ciekawe filmy. Przenocujesz u mnie, bo wieczorem obejrzymy jakiś horror i tyle. Nie możesz się sprzeciwić. - powiedział uśmiechając się. 
- Muszę, jutro mam rozpoczęcie roku. Szkoła.
- To co, przecież masz ze sobą potrzebne rzeczy. Zawiozę Cię do szkoły i jeżeli pozwolisz, będę Ci towarzyszył podczas uroczystości rozpoczęcia nowego roku szkolnego.
- Zayn, nie przesadzaj. I tak za długo u Was jestem.
- Nie ma sprzeciwu. Nie wspominałem już o tym może ?
- Nie wygram z Tobą, prawda ?
- Widzę, że zaczynasz się uczyć. - uśmiechnął się łobuzersko i znowu mnie pocałował. Wyszliśmy z łazienki w kierunku schodów, a następnie sypialni Zayn'a.
- Założysz na siebie tą koszulkę, będzie Ci w niej ślicznie - powiedział podając mi jedną ze swoich koszulek. Rzeczywiście, nie wyglądałam w niej aż tak źle. - Ślicznie - skomentował mój wygląd Zayn.
- Bez przesady, Malik. To tylko koszulka. - uśmiechnęłam się do niego. Zamykał akurat szafę. Spojrzał na mnie, pokiwał głową i uśmiechnął się.
- Więc uważasz, że to tylko koszulka, tak ? - zapytał, po czy przybiegł do mnie, rzucił mnie na łóżko, usiadł na mnie okrakiem i pocałował mnie. - Tylko koszulka ? - podwinął swój T-shirt, który miałam na sobie i zaczął całować mój brzuch. - Uważasz, że powiedziałem " ślicznie ", tylko dlatego, że masz na sobie moją koszulkę ? - dalej całował mój brzuch. - Myślisz, że jesteś śliczna, tylko jak masz na sobie ładne ubrania ? - teraz przeniósł się na moją szyję. - Kocham Cię głuptasku ! - zaśmiał się i kontynuował pocałunki. - A ty mnie jeszcze kochasz ? - zapytał.
- Głupie pytanie - powiedziałam i cicho jęknęłam, Zayn wiedział, że szyja to mój czuły punkt. - Pewnie, że nie.Dlaczego miałabym Cię kochać ? - zapytałam żartując.
- Słucham ? - Zayn wyprostował się automatycznie - Nie kochasz mnie ? - zaczął śmiesznie poruszać brwiami - Pożałujesz tego co przed chwilą powiedziałaś ! - uśmiechnął się łobuzersko i zaczął mnie łaskotać.
- Z... Z... Zay.... Zayn.... Proszę ... Nie łaskocz.... Mnie... - błagałam Mulata poprzez śmiech.
- A kochasz mnie ? - zapytał
- Nie - powiedziałam żartem
- Więc nie przestanę. - odparł
- Ok ... Kocham .... Kocham Cię ! - powiedziałam mu szczerze. Przestał mnie łaskotać i zaczął namiętnie całować. Przewrócił mnie tak, że teraz to ja usiadłam na nim, sam też usiadł, więc siedziałam na nim okrakiem. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Kocham Cię najmocniej na świecie. Jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem - mówił mi Malik. Poczułam, że się rumienię. - Dlaczego płakałaś ? - zapytał i pocałował mnie kilka razy pojedynczo w usta.
- Możemy nie poruszać tego tematu ? - poprosiłam go.
- Jeżeli nie chcesz, to nie musimy o tym rozmawiać - pocałował mnie - Ale zapamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i kocham Cię najmocniej na świecie ! - spojrzał mi prosto w oczy i pocałował mnie namiętnie.
- Mogę Ci zaufać ? Przepraszam za to pytanie. Po prostu boję się, że ... Boję się zdrady. - wydukałam
- Eli. Nigdy w życiu bym Cię nie zdradził. Nie rozumiem zdrady, wolałbym zerwać z dziewczyną niż ją zdradzać, bo to największy cios. - mówił, jednak ja mu przerwałam. Pocałowałam go namiętnie. Kiedy mówił, wciąż patrzyłam na jego usta, ma takie piękne usta. - Hmmm... Co to było ? - zapytał.
- Cóż, miałam ochotę Cię pocałować, więc to zrobiłam. Nie podobało Ci się ? - pytając o to zrobiłam minę zbitego pieska.
- Nie, bo było za krótko. - uśmiechnął się łobuzersko. - Wiesz... Chyba musisz jeszcze trochę poćwiczyć.
- Jesteś pewien ? - pocałowałam go namiętnie. Nie przestawałam, całowaliśmy się kilka minut. Potem zaczęłam bawić się jego włosami i pocałowałam go za prawym uchem. Spojrzał na mnie jakby był zadowolony a za razem zdziwiony.
- Skąd wiedziałaś, że za prawym uchem jest moje czułe miejsce ? - zapytał zdziwiony Malik.
- Zdałam się na instynkt - uśmiechnęłam się szeroko po czym pocałowałam go długo i namiętnie. Przygryzłam delikatnie jego wargę. - Kocham Cię.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę u Zayn'a w sypialni a potem zabraliśmy się na dół do chłopaków. Niedzielę spędziłam wspaniałą, siedzieliśmy i oglądaliśmy filmy, Zayn był cały czas przy mnie. Wieczorem jeszcze zabawiliśmy się trochę pod prysznicem i położyliśmy się razem spać.
Kocham Cię Zayn ! ♥ ♥ 

sobota, 1 września 2012

Niedziela . 3 sierpnia 2012


Cóż, nie pisałam już kilka dni. Dlaczego ?! Bo nie miałam czasu. Zaczyna się rok szkolny, a że będe w nowej budzie, to muszę się przystosować i w ogóle i nie mam zbytnio czasu pisać. Ale postanowiłam opisać w wielkim skrócie ostatnie kilka dni. Zacznę od środy - 30 lipca. To był mój ostatni wpis. Wtedy byli u mnie chłopcy z 1D. I skończyłam pisać w środę nad ranem. A gdy wstałam na moim telefonie widniała ikonka sms-a. Spojrzałam jeszcze zaspana, sms był od Niall'a. Napisał mi :
" Hej, po pierwsze to chciałem Cię przeprosić, za to, że oplułem Cię jedzeniem. Po drugie, to Imbecyl ( czytaj Zayn ) zapomniał telefonu. Po trzecie to jaka była nazwa płatków, które u Ciebie jadłem ? Były zajebiste. A po czwarte, Zayn wpadnie dzisiaj po telefon. Aha, zapomniałem dodać, że my też. Do zobaczenia ! Nialler. ;) Aha, przypomniało mi się ' faza ' haha ;D  " .
Cóż, czego innego mogłam się spodziewać po Niall'u. !? Jedzenie, jedzenie, coś tam mniej ważne i jeszcze raz jedzenie. Hmm, cóż. Chłopaki wpadli jakoś ok. 14 po południu, więc można się domyślić, że moja lodówka bardzo spustoszała, zabrakło mi marchewek i wszystkie łyżki były porozwalane po całej kuchni. Najpierw nie chciałam rozmawiać z Zayn'em, po tym zajściu nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć, wiedziałam, że to nasza wina, ale chciałam zapomnieć, a każde jego spojrzenie mi o tym przypominało. Mowa o pocałunku. -.- Chłopaki u mnie nocowali, nie mieli innego wyjścia, bo moja genialna sąsiadka przyszła " pożyczyć sól " i zobaczyła chłopaków.  Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że jej córka uwielbia 1D i powiedziała jej o wizycie chłopaków u mnie, po czym genialna Shirley ( córka sąsiadki ) dała znać Directionerkom. Więc mój dom obległy tłumy nastolatek zakochanych w One Direction. Nawet wezwanie policji nie dało za wiele, wystarczyło, że radiowóz się oddalił i ok. 15 minut później dziewczyny były tu z powrotem. Nie miałam wyjścia, postanowiłam zaprosić ich " na noc ", jakkolwiek to brzmi. Chłopaki wyjątkowo chętnie się zgodzili, tylko Zayn jakoś dziwnie zareagował. Cóż. W pewnym sensie go rozumiem. No, ale noc była szalona, nie dało się zasnąć ;)
W czwartek nie działo nic specjalnego. Chociaż ... Po południu, czyli jak wszyscy wstaliśmy ( oprócz Zayna ), Harry postanowił wziąć prysznic, ale zamiast owinąć się w ręcznik, wyszedł nago do jednego z pokoi gościnnych po swoje bokserki i szorty. Pech chciał, że akurat w tej chwili mama weszła do domu po kilka rzeczy. Skończyło tym, że mama pojechała do ciotki bez rzeczy a Harry.. Cóż, on miał to gdzieś i latał po całym domu na waleta. Uwierzcie, nie chcę tego widzieć ponownie.
Piątek ... Hmm... Nic ciekawego, poza tym, że wieczorem postanowiłam się spotkać z Zayn'em. No i spotkaliśmy się. Zayn przyjechał po mnie swoim samochodem po czym zabrał mnie do ich domu. Czyli do domu, w którym mieszkają chłopaki z 1D. Pokazał mi całą chatę w tym swój pokój, w którym spędziliśmy cały wieczór i ... całą noc. Nocowałam u Zayna, rozmawialiśmy o życiu, moim i jego. Opowiadał, jak to było, zanim powstali One Direction. Zwierzaliśmy się sobie przez całą noc, poznawaliśmy się lepiej. Świetnie gada się z Zayn'em. To cudowny chłopak. Na końcu odstąpił mi swoje łóżko, na którym spałam resztę nocy. Jak to w sobotę powiedział Niall, miałam wielkie szczęście, bo Zayn jest strasznym śpiochem, i nigdy, przenigdy nie ustępuje innym swojego łóżka.Cóż, poczułam się zaszczycona ;)
Sobota minęła mi na oglądaniu filmów z chłopakami. Cały dzień spędziliśmy przed kinem domowym. Wieczorem Zayn odprowadził mnie do domu, w którym czekała już mama. Spojrzała się na mnie dziwnie, miałam na sobie bluzę Zayn'a, bo zrobiło się chłodno, więc odstąpił mi swojej. Przywitałam się z nią, która nadal mierzyła na zmianę, to mnie, to Zayn'a. W pewnym momencie odchrząknęła, jakby dając mi znać, że mam jej go przedstawić. Więc przedstawiłam.
- Więc mamo, to jest Zayn Malik. Zayn, to moja mama. Ale o niej już trochę wiesz.
- Witam panią serdecznie, miło mi poznać mamę Eli. - powiedział grzecznie Zayn.
- Hmm. Zayn... Witam.. Kim dla Ciebie jest Zayn ? - zapytała po chamsku matka.
- Moim przyjacielem. To on jest członkiem zespołu One Direction, to jego spotkałam wtedy w drodze do sklepu. Mówiłam Ci o tym. - powiedziałam do mamy z wyraźną satysfakcją w głosie.
- Tak, mówiłaś. Opowiadałaś mi już wiele ciekawych bajek i historyjek. Porozmawiamy potem. - powiedziała matka.
- Może nie będę przeszkadzał i już wyjdę ? - zapytał wyraźnie spłoszony Zayn.
- Nie, możesz zostać. - powiedziałam, chcąc sprzeciwić się mamie i czując, że za chwilę naprawdę będę potrzebowała jego wsparcia.
- Wyjdę - powiedział stanowczo. - Jakby co, masz mój numer, dzwoń, pisz, daj znać. Mogę po Ciebie przyjechać nawet w środku nocy - wyszeptał mi do ucha. Widocznie wiedział, dlaczego chce, aby został. Na koniec pocałował mnie delikatnie w szyję i pożegnał się z nami. - Do widzenia. Dobrej nocy. - uśmiechnął się delikatnie i wyszedł. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nadal mam na sobie jego bluzę.
- Zayn ! Zayn ! Poczekaj ! - krzyknęłam, wychodząc z domu za nim. - Twoja bluza.
- Możesz ją zatrzymać. - zatrzymał się i uśmiechnął łagodnie - Nie potrzebuję jej. Lepiej leży na Tobie. - powiedział. - Naprawdę Ci w niej ślicznie. po co się wysilasz ze złamaną nogą ?
- W dupie z moją nogą Zayn.  Nie mogę jej zatrzymać - powiedziałam - Jest Twoja. - powoli zaczęłam zdejmować bluzę z siebie. Zayn zatrzymał mnie jednak i poprawił ją tak, aby leżała na mnie w taki sam sposób jak przed chwilą. Spojrzał mi głęboko w oczy - Jest sporo za duża - tylko to zdołałam wydukać z siebie. Jego śliczne, ciemne i tajemnicze oczy wyglądały teraz jak gdyby były całkowicie czarne i nie miały źrenic. - Zabierz ją proszę ... - powiedziałam cicho część zdania, reszty nie zdołałam, gdyż Zayn zakrył mi usta swoją dłonią. Patrzał mi głęboko w oczy, miał dość poważną minę. Delikatnie odsunął swoją dłoń z moich ust i zaczął głaskać mnie po policzku. Za chwilę jego dłoń znalazła się w moich włosach, delikatnie gładził mnie po głowie i bawił się moimi włosami. Ani na chwilę jednak nie oderwał wzroku od moich oczu. Patrzałam cały czas na niego, kątem oka dostrzegłam, że kąciki jego ust unoszą się ku górze.
- Nadal chcesz mi ją oddać ? - zapytał mnie szepcąc mi delikatnie do ucha.
- Zayn ... Z ... - zaczęłam, ale po chwili rozpłynęłam się w jego cudownych oczach. Nie mogłam nic z siebie wykrztusić. - Z... Z... - próbowałam dalej .
- Ciii. Cichutko. - szeptał dalej - Spokojnie. Zatrzymaj ją proszę.
- A .. A... Ale... Nie. Nie mogę. - powiedziałam, ciągle patrząc mu w oczy.
- Możesz. - szeptał. - Weź ją proszę - wyszeptał, po czym zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie mnie pocałował. W pierwszym momencie chciałam się od niego oderwać, ale serce mówiło mi, że to nie ma sensu. Poczułam jak jego ręce wplatają się w moje włosy. Zayn zaczął całować mnie namiętniej. Nasze języki rozpoczęły wspólny taniec, a ręce Zayn'a zaczęły wędrować coraz to niżej. Ostatecznie zatrzymały się na moich udach. Za chwilę jednak znowu zaczęły wędrować w górę. Zayn bawił się moimi włosami. Po kilku minutach przerwał pocałunek i zaczął delikatnie pieścić moją szyję. Jak gdyby wiedział, że to mój czuły punkt. Delikatnie całował moją szyję, po czym wrócił do ust. Kiedy już skończyliśmy, Zayn delikatnie się do mnie uśmiechnął.
- Prawdopodobnie mnie znienawidzisz, za to ...- powiedział z delikatnym uśmieszkiem.
- Być może - powiedziałam uśmiechając się do niego i patrząc w jego piękne oczy.
- Kocham Cię - wyszeptał i pocałował mnie delikatnie - Nigdy nikogo tak bardzo nie kochałem.
- Nie możesz mnie kochać. Znamy się ledwo kilka dni. - powiedziałam mu zawiedziona.
- Mogę Cię kochać, bo mam wrażenie, że znamy się o wiele dłużej. - powiedział i znowu mnie pocałował. - I dłużej - znowu złożył pocałunek na moich ustach - I dłużej - po raz kolejny mnie pocałował - Czuję, jak bym znał Cię całą wieczność. - wyszeptał po czym znowu mnie pocałował.
Pewnie trwało by to dłużej, gdyby nie fakt, że moja mama właśnie wyszła przed dom i zaczęła mnie wywoływać. Spojrzałam zawiedziona na Zayn'a.
- Muszę już iść - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- To nic. Spotkamy się jutro. - powiedział obdarowując mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. - I pojutrze. I po pojutrze. I kiedy tylko zechcesz. Zawsze możesz na mnie liczyć. Wystarczy tylko, że zadzwonisz. - powiedział i delikatnie mnie pocałował.
- Kocham Cię, wiesz ? Nie wiem, dlaczego, znam Cię zaledwie chwilę, ale Cię kocham - powiedziałam Zayn'owi, sama sobie nie wierząc, że wyznałam mu coś takiego.
- Widzisz ? - wyszeptał
- Idę już Zayn. - powiedziałam mu.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia jutro. - powiedział. Zaczęłam się powoli oddalać. Byłam już dość daleko od niego, kiedy poczułam czyjś dotyk na biodrach i ciepły oddech na szyi.
-  Pozwolisz, że pocałuję Cię raz jeszcze ? - zapytał Malik. - Na dobranoc. - uśmiechnął się i pocałował najpierw moją szyję, potem moje usta. Usta, które tak bardzo go pragnęły.
- Dobranoc Zayn. - powiedziałam na pożegnanie, po ostatnim pocałunku.
- Dobranoc Eli. - powiedział
Szybko poszłam do domu, w którym czekała na mnie matka. Otworzyłam drzwi i zetknęłam się z jej strasznym wzrokiem. Patrzyła na mnie jak kobra na swoją ofiarę, którą za chwilę ma zaatakować. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy nie pozostawi na mnie suchej nitki. Byłam pewna, że jutro przepłaczę całą noc.
- Kim jest ten koleś, z którym lizałaś się na ulicy? - zapytała matka.
- Nie lizałam się z nikim.- powiedziałam jej, idąc po sok do kuchni.
- W takim razie, kim jest koleś, z którym się całowałaś, skoro określenie "lizać się" Ci nie pasuje. - kontynuowała.
- Skąd taka ... skąd dojrzała kobieta zna takie teksty jak te ? - zapytałam zdziwiona.
- To, że jestem dojrzała, nie znaczy, że nie wiem co robisz, i że nie mam prawa do używania młodzieżowych zwrotów.
- Mamo, to młodzieżowe zwroty ! Słyszysz sama siebie ? A to nie twoja sprawa, z kim się spotykam, a już tym bardziej z kim się całuję, nie prawda ?
- Jestem twoją matką i powinnam wiedzieć takie rzeczy ! Więc ?
- Mamo ?! Dasz sobie spokój ?
- Nie ! Kim był koleś, z którym się lizałaś ?
- Zayn ! Zayn Malik ! Zadowolona ?!
- Tak. Przynajmniej wiem, że jest to ktoś znajomy.
- Co ?! Jaki znajomy ?!
- Ooo. Moja córka lizała się z nieznajomym ?
- Mamo, znam Zayn'a !
- Ile Ty go znasz ? Kilka dni ? Kilka godzin ? Może więcej ? I może zaraz pójdziesz z nim do łóżka !
- Nie jestem Tobą. To Ty poszłaś w tango z ojcem na pierwszej dyskotece na której się poznaliście. I tak właśnie, proszę państwa powstałam JA ! - wrzasnęłam
- Kurwa mać ! Przegięłaś ! Ile ty masz do chuja lat? - zapytała mama.
- Ogólnie to 16, ale nie ile to będzie w przeliczeniu na chuje. Wytłumaczysz mi, jak to się oblicza ? - byłam już wściekła.
- Wypierdalaj do swojego pokoju i ani mi się waż z z niego wychodzić ! - wrzeszczała w niebogłosy matka.
- Nie ma sprawy, przynajmniej nie będę musiała patrzeć na twój ... na twoją "TWARZ" - wycedziłam przez zęby.
- Wynocha !
- Okay. - zabrałam ze sobą sok malinowy i jedną pomarańczę i ruszyłam w stronę schodów.
- Aha ! I co to był za koleś, który latał nago po naszym domu ? - zapytała z jadem w głosie
- Harry. Harry Styles. Lubi biegać nago, więc co mu będę bronić ?
- Jesteś bezczelna ! Marsz do pokoju.
Poszłam do siebie i położyłam się na łóżku. Noga mnie cholernie bolała, więc nie miałam zamiaru więcej się ruszać. Szczerze mówiąc, to dopiero teraz przypomniałam sobie, że mam gips na nodze. Całkiem o nim zapomniałam. Ale teraz noga sama się upominała o odpoczynek. Musiałam jednak wstać, bo nie brałam jeszcze dzisiaj prysznica. Poszłam więc w miarę szybko do łazienki i zrobiłam co miałam zrobić. Ubrałam bieliznę i spojrzałam w lustro. Przyglądałam się swojemu ciału i dostrzegłam, że na szyi mam 3 malinki. Woaa. Zayn wie jak całować ;) Wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżko i od razu zasnęłam. A śnił mi się nie kto inny jak sam Zayn Malik ♥
Obudziłam się dość wcześnie, także niedzielny poranek mogłam oznaczyć, jako nieprzespany. Szybko zrobiłam sobie śniadanie i postanowiłam złożyć Zayn'owi wizytę. Nie chciałam dzwonić, bo chciałam zrobić mu niespodziankę. Ich dom jest tylko kilka przecznic dalej, więc pomyślałam, że mogę tam jakoś pokuśtykać o kulach, nic mi się przecież nie stanie. Zabrałam szybko swoją ulubioną torbę, w którą wpakowałam kilka ubrań, na wypadek, gdyby matka odwaliła jakiś numer przez telefon. Mogłabym wtedy zatrzymać się u Zayn'a albo w jakimś pobliskim Motelu. Zabrałam jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i wyruszyłam z domu. Wiedziałam, że droga do Malika trochę mi zajmie, szłam przecież o kulach, ale byłam silna i nie zważałam na ból nogi, ani na to, ile mi jeszcze zostało do przejścia.
W końcu dotarłam na miejsce. Nie zdążyłam zapukać, a Liam już stał z otwartymi drzwiami i szerokim uśmiechem.
- No, no ! Kogo to ja widzę ? - Zaśmiał się Liam. - Nie było Cię tu już dość długo.
- Taak, to już prawie doba ! - skończył Louis. - Ale tęskniliśmy ! - roześmiał się głośno i podbiegł do mnie, po czym przytulił się i dodał - Nie licz na Malika, on jeszcze śpi.
- Mogłam się tego spodziewać. - uśmiechnęłam się szeroko - A gdzie reszta chłopaków ? - zapytałam zaciekawiona nieobecnością Harrego i Niall'a. - Niall pewnie jest w kuchni ?
- Skąd wiedziałaś ? - usłyszałam krzyk z kuchni. Słychać było, że Irlandczyk ma pełną buzię.
- Nie wiem, może tak z przyzwyczajenia ? - zaśmiałam się w głos.- A Harry ?
- Tu jestem - usłyszałam głos dochodzący z sypialni dla gości. - Ubieram się - powiedział Harry, jakby mniej zadowolony.
- Biedactwo. Biedniutki Faza, kazali mu się ubrać - powiedziałam i właśnie w tym momencie usłyszałam śmiech chłopaków z tyłu. Nawet Niall się śmiał.
- Masz przechlapane za tą fazę - usłyszałam od Harrego i nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, a Harry zaciągnął mnie na kanapę i zaczął łaskotać.
- H...H...Harry ! - krzyczałam przez śmiech ! - Przestań !
- To zemsta za fazę - kontynuował łaskotki. - Fajnie ? - zaczął głośno się śmiać.
- Nie ! Ha... Haa... Haarry ! Błaa ... Błaa... Błaaagam o li... litość ! - nie mogłam powiedzieć nic normalnie, ciągle się śmiałam.
- Okay, ostatni raz się lituję. Następnym razem będę Cię łaskotał aż się posikasz, zrozumiałaś ? - zapytał śmiejąc się głośno Harry.
- Jasne. - odparłam, byle tylko mieć święty spokój. Wstałam powoli z kanapy i podniosłam swoją torbę. - Wiecie, chyba pójdę do Zayna. Nie obrazicie się ?
- Za co ? To twój chłopak - powiedzieli wspólnie Liam i Harry
- To nam się udało, nie Liam ? - zapytał roześmiany Faza. Hazza.
- I to jak ! - dodał Payne.
- Ughh. Nie ważne, idę. - poinformowałam tylko chłopaków ostatecznie i ruszyłam na górę, do Zayna. Starałam się iść powoli i po cichu, choć z kulami nie było łatwo zakradać się do cudzego pokoju. Weszłam jednak do pokoju Zayn'a niezauważona. ... Tak mi się przynajmniej zdawało... Podeszłam do łóżka Zayn'a i spojrzałam na niego, takiego niewinnego, tajemniczego, śpiącego słodziaka. Delikatnie pocałowałam go w policzek i odwróciłam się, aby pójść do biurka i usiąść sobie na krześle. Poczułam jednak ścisk w talii, Zayn wciągnął mnie do łóżka i szeroko uśmiechnięty zapytał ;
- Tylko na takiego całuska Cię stać ? - po czym pocałował mnie długo i namiętnie. Leżałam obok niego, a jego ręce wędrowały od moich piersi aż po uda i z powrotem. Zayn delikatnie podciągnął mi bluzkę i zaczął masować moje piersi. Zdziwiłam się, nie spodziewałam się czegoś takiego. Zayn spojrzał na mnie, chyba zauważył, że jestem trochę spłoszona. Zabrał ręce i wplótł je w moje włosy.
- Coś nie tak, kochanie ? - zapytał czułym głosem.
- Nie wiem. Dziwnie się czuję... - odpowiedziałam niepewnie.
- Eli. Jeżeli się boisz bądź wstydzisz, to pamiętaj, że nie ma czego. Kocham Cię i jesteś dla mnie najważniejsza. Nikt inny się nie liczy, tylko Ty ! - zapewniał mnie. - Mogę kontynuować ?
- Hmm ? Tak. Chyba tak. - odparłam.
Zayn najpierw delikatnie mnie pocałował a potem zaczął całować mnie bardziej namiętnie. Jego ręce zaczęły wędrować wzdłuż mojego ciała. Robiło się naprawdę przyjemnie. Zayn Zaczął masować moje piersi, tak, jak robił to wcześniej. Wciąż mnie całując, bawił się moim biustem. W pewnym momencie Zayn przewrócił mnie w taki sposób, że teraz znalazłam się na nim. Siedziałam na nim okrakiem a on tylko się uśmiechał. Zaczął zdejmować mi bluzkę a potem próbował zdjąć też stanik. Nie udawało mu się to jednak, męczył się z nim dość długo. W końcu spojrzał na mnie porozumiewawczym wzrokiem i sama zdjęłam z siebie biustonosz. Zayn spojrzał na mnie z zachwytem i uśmiechnął się szeroko. Bawił się moim biustem, odwrócił mnie tak, że tym razem to on siedział na mnie. Zaczął mnie całować od ust, poprzez szyję i piersi, zjeżdżał coraz to niżej. W końcu zdjął szybkim ruchem moje spodnie i majtki. Uśmiechnął się do mnie i kontynuował pocałunki. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Zayn dostał się do mojej pochwy, którą zaczął delikatnie pieścić i całować. Zaczęłam cicho jęczeć, Malik zaczął ponownie "wspinać się" ku górze, całował mnie po szyi. Wiedział, że to mój czuły punkt. Czułam jak robił mi kolejne malinki. po chwili wstał i zdjął całe swoje ubranie, a ściślej mówiąc - bokserki. Spojrzałam na "mini Malika" i przekonałam się, że on wcale nie jest taki "mini" . Jego przyjaciel był już sztywny, więc Zayn znowu obrócił mnie tak, abym siedziała na nim. Ku jego zaskoczeniu zsunęłam się tak, aby moja twarz znajdowała się tuż przy jego kroczu. Spojrzał na mnie zdezorientowany, na co ja posłałam mu tylko łobuzerski uśmiech. Postanowiłam zrobić Mulatowi przyjemność i wzięłam "go" do buzi, po czym zaczęłam wykonywać okrężne ruchy. Zayn jęczał.
- Kocham Cię za to Eli. Eli .. Eli...
 Było mu dobrze, właśnie tego chciałam. Słyszałam jego ciężki oddech. Sapał i jęczał. W końcu wyjęłam "mini Malika" z buzi i zaczęłam wykonywać ruchy "góra-dół". Zayn drżał z podniecenia.
- Dochodzę, Eli . Dochodzę ! - krzyczał Zayn. Podniósł mnie do góry i posadził na sobie. Za chwilę jednak zmienił pozycję, tak aby to on mógł kontrolować sytuację. Pierwsze pchnięcia były delikatne, jęczałam z podniecenia, było mi nieziemsko, później Zayn zaczął pchać mocniej i szybciej. Było nam wspaniale, sapaliśmy i jęczeliśmy. W końcu doszliśmy, Malik wytrysnął, ale nie przerywał zabawy. Po kilku kolejnych pchnięciach ponownie zaczął mnie całować. Bawił się moimi sutkami, a ja sapałam, było mi bosko. Chwilę jeszcze całowaliśmy się, po czym poszliśmy wziąć prysznic, gdzie skończyliśmy nasze igraszki.
Ubrałam się szybko i spojrzałam na Zayn'a. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
- Mam nadzieję, że to nie jest tylko jednorazowa przygoda i nie znudziłem Ci się już, co ? - zapytał Zayn, uśmiechając się.
- Nigdy. - powiedziałam patrząc prosto w jego piękne, ciemne oczy. - Zakochałam się w Twoich oczach, wiesz ? - powiedziałam.
Zayn spojrzał na mnie jakby trochę zawiedziony - Myślałem, że kochasz mnie całego ? - popatrzył na mnie i śmiesznie poruszył brwiami. Roześmiałam się.
- Kocham ! Najmocniej na świecie ! Całego Ciebie !  - powiedziałam bez chwili wahania i pocałowaliśmy się.
To był najlepszy poranek w moim życiu. ...

czwartek, 30 sierpnia 2012

Wtorek/Środa . 29/30 lipca 2012

Droga powrotna do domu zajęła nam dość dużo czasu. Chłopaki co chwilę się zatrzymywali i opowiadali jakieś dowcipy albo historyjki, które im się przypominały. Cały czas było wesoło, więc w końcu przestałam zwracać uwagę na to, która jest godzina, tak więc do domu wróciłam o wiele za późno .
- Która jest godzina ? - zapytała poważnym tonem mama - Miałaś być 3 GODZINY TEMU ! - warknęła.
- Przepraszam... - wydałam z siebie cichy głosik .
- Więc może chociaż się dowiem, gdzie byłaś ? Czy nie ? - patrzała na mnie tak, jakby za chwilę chciałam mnie zabić.
- Byłam w parku... Bo widzisz, wczoraj jak poszłam Ci po to mleko, to spotkałam takiego jednego kolesia, on należy do słynnego zespołu, i widzisz, on zgubił telefon i dzisiaj po niego przyszedł z kumplami z zespołu i potem poszłam do parku a jak chciałam wrócić, to nie wiedziałam jak, więc oni mnie odprowadzili. A jak już szliśmy, to gadaliśmy i w ogóle, i straciliśmy rachubę czasu. Rozumiesz ?
- I to zajęło Ci to  godziny? Nie chciałam, żebyś mi tu streściła całe swoje życie - powiedziała wściekła - A już tym bardziej, żebyś mi opowiadała bajki o jakimś zespole i gwiazdeczkach ! Masz szlaban !
- Mamo ! Zwariowałaś ? Mówię prawdę !
- A widzisz, nie wierzę Ci !
- Bardzo się cieszę ! Idę do siebie ! Nawet nie zbliżaj się do drzwi mojego pokoju ! Zrozumiałaś ?! - wrzasnęłam wściekła . Po policzku popłynęły mi łzy. - Nie chcę Cię widzieć  ! - pobiegłam w stronę swojego pokoju.
- Elizo ! Wróć ! Natychmiast ! Jak ty się wyrażasz do własnej matki ! Nie tak Cię wychowałam ! - wrzeszczała . Zatrzymałam się i zobaczyłam, że babcia i dziadek patrzą na całą kłótnię z pokoju. Nie miałam jednak zamiaru się pohamować.
- A jak ?! Co ? Jak mnie wychowałaś ?! No proszę, powiedz !
- Elizo !
- Nie ... Proszę dalej miej mnie gdzieś !  - wybuchłam płaczem - Ty mi już nie wierzysz, nie musisz. Nie proszę Cię o zaufanie czy wiarę, w końcu Ty jesteś TYLKO moją matką ! Dobrej nocy ! - wbiegłam po schodach. Przy ostatnim schodku się potknęłam i upadłam. - Kurwa mać ! - krzyknęłam !
- Wracaj Elizo ! Teraz to już przegięłaś ! Nie będziesz przeklinać w moim domu ! - wrzeszczała matka.
- Będę robiła co mi się tylko podoba, bo to też mój dom ! Wiesz ?! I nie, nie cofnę się do Ciebie, ty też możesz ruszyć dupę ! Taka sama droga .! - ruszyłam, kuśtykając do pokoju. Bolała mnie kostka.
- Przegięłaś ! - wrzasnęła matka. Usłyszałam zbliżające się do schodów kroki. Za chwilę jednak ucichły i usłyszałam głos dziadka .
- Marta. Spokojnie. Ona jest nastolatką. Ma swoje humorki, nie rób nic głupiego !
- Tato ! Przegięła. - powiedziała mama łamiącym się głosem.
- Wiem, ale ty też tak robiłaś jak byłaś młodsza. Spokojnie, proszę Cię. 
- Dobrze, tato. 
Głosy na dole całkowicie ucichły, więc weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i uchyliłam okno. Było mi gorąco, po kłótni z matką nie chciało mi się nic robić, ani z nikim rozmawiać. Położyłam telefon na podłogę, tuż obok łóżka, a sama położyłam się, zwrócona twarzą w poduszkę. Płakałam, nie lubiłam kłócić się z mamą, ale jeszcze bardziej nie lubiłam tego, że nigdy mi nie wierzyła. Zawsze wierzyła obcym, a to co miałam jej do powiedzenia ja, miała w dupie. To było przykre, rzadko miałam w niej wsparcie... Płakałam jeszcze chwilę, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Na telefonie wyświetlił mi się
numer Zayna ! Naprawdę, nie miał kiedy zadzwonić ? Nie odebrałam kilku połączeń od niego, więc przestał dzwonić, jednak po pięciominutowej przerwie w dzwonieniu zaczął znowu . Postanowiłam odebrać.
- Słucham ? - powiedziałam zachrypnięta. Zawsze mam chrypkę jak płaczę.
- Eliza ? W końcu odebrałaś ! - powiedział jakby uradowany. - Ale, czy ty płaczesz ?
- Nie, nie .
- Eli, słyszę ! Nie oszukasz mnie !
- Zayn, my się prawie nie znamy ! Nie, sorry ! My się nie znamy, miałam twój telefon, potem spotkaliśmy się w parku, odprowadziliście mnie i tyle ! Nie znam Was ! Wy mnie też nie! W zasadzie, to ja coś tam o Was wyczytałam, ale Ty ? Nie znasz mnie, więc skąd masz wiedzieć, jak brzmi mój głos, kiedy płaczę ?
- Mam młodsze siostry...
- Proszę Cię. Daj spokój Zayn.
- Eli .. Pogadamy ?
- Przepraszam, nie mam ochoty. Naprawdę, może zadzwoń kiedy indziej, co ? Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Trzymaj się, to ja przepraszam, że Ci przeszkodziłem.
- Dzięki za zrozumienie. Cześć.
- Papa. - powiedział smutno, po czym się rozłączyłam.
Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mówiłam Ci, że masz tu nawet nie podchodzić ?! - powiedziałam ostro w stronę drzwi.
- Ale to tylko ja, babcia. Babcia Basia. Spokojnie, wpuścisz mnie ?
- Pewnie ! - ruszyłam szybko w stronę drzwi, które otworzyłam szybkim ruchem. - Przepraszam, myślałam, że to mama. Wejdź babciu.
- Słonko, jak się czujesz ? - zapytała troskliwym tonem babcia.
- A jak mam się czuć babciu ? Jest mi ciężko, mama mi nie wierzy ! A przecież to jest Londyn, tu łatwiej niż w Polsce spotkać gwiazdę na ulicy.
- Wiem kochanie. U nas w Polsce nie spotyka się chłopców z boysbandów. - powiedziała z uśmieszkiem. Spojrzałam z niedowierzaniem, babcia zna takie słowa jak boysband ? WTF ?! - Wiem, wiem. Dziwnie brzmi słowo "boysband" z ust babci. Ale ćwiczyłam przed przyjazdem do Anglii.
- Co znaczy, że ćwiczyłaś, babciu? - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- To znaczy, że spędzałam strasznie dużo czasu z Anią. Tą twoją przyjaciółką. Bo wiesz, od kiedy Cię nie ma, jest mi ciężko, nie wiem co się dzieje w okolicy, nie ma kto mi robić zakupów w Biedronce.- obie wybuchłyśmy śmiechem na słowo " Biedronka ". Zawsze jak robiłyśmy zakupy w tym markecie, robiło się nam jakoś weselej. - A Ania sama zadeklarowała się, że będzie mi pomagać.
- Oj, babciu, tęskniłam za Tobą. - przytuliłam się do babci najmocniej jak umiałam. 
- Ale spokojnie, Elizo. Wiem, że tęskniłaś, ale nie musisz mnie dusić z tego powodu - zaczęła się śmiać.
- Przepraszam.
- Więc, jak. Porozmawiamy trochę o mamie i o Tobie ?
- Nie chętnie, ale chyba tak trzeba, prawda ?
- Zawsze Cię uczyłam, że jeżeli nie chcesz o kimś rozmawiać, to nie musisz. Więc jak?
- Chyba należy. Nawet chciałabym z kimś porozmawiać o mamie. Szczerze i bez tajemnic. Ale tu nie mam z kim. Widzisz babciu, od kiedy się tu przeprowadziłyśmy, jest gorzej niż wcześniej. Rzadko rozmawiam z mamą, a  nie mam nikogo, z kim mogłabym jeszcze pogadać, o czymkolwiek. Zawsze tylko z Anią albo z Tobą babciu przez Skype. Dobrze, że jesteś nowoczesną babcią. Inaczej bym tu zdziczała.
- Ale zaraz szkoła, jeszcze tylko kilka dni, tak ? Czy się mylę ?
- Nie, nie mylisz się babciu. Ale w szkole taż nikogo nie znam, więc to mi za bardzo nie pomogło.
- Ale na pewno poznasz pełno miłych ludzi !
- Mam taką nadzieję. Przynajmniej ryj mi nie będzie usychał. - babcia spojrzała na mnie karcąco - Przepraszam za zwrot.
- Kochanie, nie masz ryja i nie lubię jak tak nazywasz swoją buźkę. A co do mamy, to wiesz, że z nią nigdy łatwo nie było. I nie będzie, ale nie można się poddawać. Spędzajcie ze sobą więcej czasu, idźcie do kina, teatru, parku rozrywki, spędźcie czas tak jak za starych dobrych czasów. Mama na pewno by się ucieszyła, gdybyś zaprosiła ją na jakiś ciekawy film. Albo gdziekolwiek indziej. Staraj się nie krzyczeć tak dużo, i nie rzucać takich wulgaryzmów w jej stronę, jej też nie jest łatwo.
- Gdyby tata żył ...
- Kochanie, nie ożywisz go tymi słowami. Wiem, że jest Wam ciężko. Nie ma go z nami już 5 lat.
- I nigdy nie będzie.
- Kochanie. Nie płacz. Wszyscy cierpią z tego powodu, kochałam go jak własnego syna. Ale cóż, life is brutal.
- Babciu ! LIFE IS BRUTAL ?! Skąd to znasz?
- Mówiłam, Ania. - powiedziała, po czym usłyszałyśmy głos, prawdopodobnie z jadalni. Mama wołała nas na kolację. - Idziemy ?
- Nie, sama idź babciu, nie chce mi się jeść.
- Idziemy, to już nie jest prośba. - Babcia złapała mnie za rękę i ściągnęła z uśmiechem z łóżka. - Ruchy.
Próbowałam nadążyć za babcią, ale kostka strasznie mnie bolała, więc szłam trochę bardziej z tyłu. Ze schodów nie chciało mi się schodzić, więc usiadłam na ramę i po niej zjechałam. Zeskoczyłam na lewą nogę, bo prawa mnie bolała, podniosłam wzrok i zobaczyłam, że przypatrują mi się wszyscy obecni.
Uśmiechnęłam się tylko do babci, która przekręciła oczami i kulejąc ruszyłam w stronę stołu.
- Co Ci jest ? - zapytała mama, udając że ją to nie bardzo obchodzi. Albo nie udając.
- Potknęłam się na schodach i skrzywiłam mi się noga. Upadłam na kostkę, i tyle. Nic takiego.
- Nic takiego. - mruknęła pod nosem mama - Siadaj na krzesło i połóż nogę na drugie - posłuchałam. Mama spojrzała na moją kostkę, dotknęła ją i zrobiła wielkie oczy. Przy okazji, jak ją dotknęła, to myślałam, że zesram się z bólu. - Złamana !
- Na pewno nie. Tylko nadwyrężona - powiedziałam.
- Chyba ja jestem tutaj starsz ... - zamilkła. Spojrzała na dziadka, który dał jej znać, żeby nie kończyła tego zdania. - Cóż, myślę, że jednak jest złamana. Jedziemy do lekarza.
- Nigdzie nie jadę ! - krzyknęłam
- Słonkoo ... - powiedziała babcia i spojrzała na mnie porozumiewawczo. - Chyba o czymś rozmawiałyśmy ?
- Tak, przepraszam. Mogę pojechać, jeżeli to konieczne. - zaczęłam się podnosić z krzesła - Mamo, mogłabyś przynieść mi telefon ? Leży obok łóżka.
- Jesteś pewna, że będzie Ci potrzebny u lekarza? - zapytała dość łagodnie.
- Hmmm. Może nie... Nieważne.
- Jedziemy. Oprzyj się o mnie. 
Do samochodu doszłam oparta o mamę i babcię. Dziadek też z nami pojechał. Szczerze mówiąc, to nie chce mi się za bardzo opisywać wizyty u lekarza ani tego jak zakładano mi gips. Nie należy to do najprzyjemniejszych wspomnień.
Wróciliśmy do domu ok. 23:00. Mama wykupiła mi kule w aptece, chciała wynająć wózek inwalidzki, ale jak tylko to usłyszałam, to nie powstrzymała mnie nawet babcia i powiedziałam jej, że ją chyba powaliło, jeżeli myśli, że będę jeździła na tym gównie ze złamaną nogą. O dziwo, mama tylko się uśmiechnęła.
Po powrocie do domu poszłam do łazienki a potem prosto do swojego pokoju. Zapaliłam światło i wrzasnęłam. Matko ! Na moim łóżku leżał Niall i Harry, na podłodze siedzieli Zayn i Liam a na parapecie siedział jakgdyby nigdy nic Louis, który przeglądał mojego laptopa.
- Co wy tu robicie ? - zapytałam - Wystraszyłam się! Jak się tu dostaliście ?!
- Bo widzisz - zaczął poważnie Louis, który odkładał mojego laptopa na podłogę. - Zayn się zamartwiał, że płakałaś przez telefon i chciał się za wszelkie skarby dostać do Ciebie, a Niall i reszta, w tym ja, postanowiliśmy Cię bardziej poznać. No, bo w końcu ty coś tam o nas wyczytałaś, a my o Tobie nic nie wiemy.
- Louis, to nadal nie jest odpowiedź na moje pytanie.
- Zostawiłaś otwarte okno - powiedział uśmiechnięty Liam.
- Cholera. Następnym razem zamknę. - mruknęłam.
- Damy radę. - powiedział nie przejmując się moimi słowami Harry.
- Właśnie, Hazza ma rację. Są jeszcze inne sposoby. - skomentował Niall.
- Jaka faza ? - zapytałam zdezorientowana.
- Nie faza tylko Hazza - powiedział Harry. - Taka moja ksywka. - nabijali się ze mnie wszyscy. - Dobre, faza. A co to jest faza, bo w angielskim nie ma takiego słowa. - zapytał ciut mniej rozbawiony Harry.
- Faza ? Faza to taki zajebisty stan po ... Hmm. Narkotykach, alkoholu. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Aha. Zapamiętam. - powiedział Harry.
- Harry faza - zaczął śmiać się Liam. - Fajne słowo. Faza.
- Rzeczywiście - dodał Niall - Faza.
- Będziecie teraz przeżywać słowo "Faza" ? Słowo jak każde inne, tyle, że polskie.
- Zajebiste polskie słowo - wtrącił Niall. Harry patrzył na mnie zdezorientowany.
- Więc, po co tu jesteście ? - zapytałam, zamykając drzwi na klucz.
- Masz duży pokój. Lubisz marchewki ? - powiedział Loius.
- Tak, lubię. Ale nie do przesady. Więc, co tu robicie?
- Siedzimy. W zasadzie to Louis teraz dopiero siada, bo znowu wziął twojego laptopa.
- Widzę - powiedziałam patrząc na Louisa. Dopiero teraz zobaczyłam, że Zayn nie zmienił nawet pozycji siedzenia od kiedy weszłam do pokoju. Siedział, praktycznie nie ruszając się. 
- O ! Ona ma gips na nodze ! - Wrzasnął Niall - Jak ?
- Co jak ? - zapytałam. 
- Jak to zrobiłaś ? Siadaj . Nie stój. Harry, posuń dupę. - Harry posłusznie usiadł na łóżku. Podeszłam do nich i usiadłam pomiędzy nimi. Dopiero teraz Zayn się poruszył. 
- Nijak. Po prostu złamałam kostkę.
- Jak ? - zapytał Zayn. Odezwał się po raz pierwszy tego wieczoru.
- Biegłam po schodach i wywróciłam się. Upadłam na kostkę i tyle. Nie ma co więcej gadać.
- Cholera. - burknął Zayn - Mogłabyś bardziej na Siebie uważać. - powiedział to jakby warcząc. W tym momencie wszyscy razem spojrzeliśmy na niego. - Przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć tak wrednie, po prostu się martwię.
- Uuuua . Zayn się zakochał ! - Zaczęli śpiewać Niall i Harry. Za chwilę dołączyli do nich także Liam i Louis. - Zayn się zakochał, zakochał się w Elizie. - czułam, że się czerwienię. Zayn nagle podniósł się z podłogi i rzucił w Harrego swoim telefonem. Zaczęli się naparzać.
- Ej spokój ! Chcemy z mamą  mieć sufit w salonie !
- Sorry - bąknął Harry - Malik zaczął.
- Jasne. - powiedział uśmiechnięty Niall.
- A nie ? - zapytał Harry
- W zasadzie to my go rozdrażniliśmy. - odparł Loius.
- Tommy ? Mógłbyś się nie odzywać ? - zapytał żartem Harry.
- Tommy ? - zapytałam - Dlaczego Tommy ?
- Louis Tomlinson. Tak mnie nazywają - powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy Louis.
- Faza, Tommy ! Co jeszcze wymyślicie ? - zapytałam i nagle uświadomiłam sobie, że znowu powiedziałam "faza". - Cholera - chłopaki nabijali się ze mnie.
- Znowu powiedziała " Faza" - śmiał się Niall - To chyba twoja nowa ksywka, Hazza.
- Przestań Nialler, pomyliła się. - powiedział drwiąco Liam. Mówiąc to, ledwo wstrzymywał śmiech. - Zrozum ją. - wybuchnął śmiechem.
- Dasz mi marchewkę ? - zapytał Louis. - Proszę !
- Marchewkę? - zapytałam
- Marchewkę. Louis uwielbia marchewki. A ja jestem głodny, masz coś do jedzenia, czy mam skoczyć na fast-food'a ? - Powiedział Niall.
- Niall jest wiecznie nie najedzony - powiedział Zayn.
- A co chcesz zjeść ? - zapytałam Nialla. 
- Cokolwiek, byle by się nie ruszało. - powiedział promiennie się uśmiechając.
- Jasne, zaraz skoczę do kuchni . - powiedziałam.
- Pomogę Ci - powiedział Zayn. - Jeżeli chcesz.
- Wiesz, nie wiem jak na Ciebie zareaguje mama o tej porze. Chyba lepiej jak pójdę sama. - odparłam. Miałam już wychodzić z pokoju, kiedy zobaczyłam zarys postaci przy moich drzwiach.
- Elizo, wychodzimy z babcią i dziadkiem, idziemy do teatru, babcia załatwiła jakimś cudem bilety, poradzisz sobie ? - zapytała mama
- Pewnie. Jedziecie samochodem ? 
- Tak. Chociaż, mamy jeszcze sporo czasu, więc może pójdziemy na pieszo. Jakby co to dzwoń, ale mogę nie odebrać, wiesz, teatr.
- Jasne, miłej zabawy. Dzwońcie jak przyjdziecie to Wam drzwi otworze.
- Dobrze, do zobaczenia. - Usłyszałam, że mama już zeszła ze schodów, więc poszłam zamknąć drzwi. 
- Chłopaki ! Wolna chata ! Niall ! Możesz się najeść do woli ! - Wrzasnęłam - Chodźcie na dół.
- Jedzeeeeeeeeeeeenieeeeeeeeeeeee ! - zobaczyłam Niallera, który zjechał po rurze przy schodach, wrzeszcząć. - Jeeeeeedzeeeeeeeeeenieeeeeeee ! W końcu !
- Cały Niall - skomentował Louis - Myśli tylko o jedzeniu - mówił schodząc wolno po schodach.
- Mam marchewki ! - powiedział Nialler, pokazując Tommy'emu cały pęczek marchewek ! - I to chyba nie są kupowane marchewki, tylko z hodowli ! - mówił, kusząc Louis'a Niall.
- Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaarcheeeeeeeeewkii ! - zaczął wrzeszczeć Tommy - Daaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaj jeeeeeeeeeeee !
Spojrzałam na Nialla i Tommy'ego wielkimi oczami.
- Nie przejmuj się, oni tak zawsze. Przyzwyczaisz się. - Liam próbował mnie pocieszyć.
- Przyzwyczaję się ? Planujecie więcej wizyt ? - zapytałam przerażona .
- Pewnie, nie odpuścimy. Za fajna jesteś ! - powiedział Loius.
- Zawstydziłeś mnie - powiedziałam sarkastycznie.
- Naprawdę jesteś super - powiedział cicho Zayn, szepcząc mi do ucha - I śliczna. - dodał.
Odwróciłam głowę w jego stronę i nasze twarze zetknęły się. Omal się nie pocałowaliśmy.
- Dziękuję - powiedziałam tylko po cichu - Ty też jesteś ... - nie wiedziałam co powiedzieć, więc nie skończyłam zdania i poszłam usiąść na kanapę. Louis i Niall byli w kuchni zajęci jedzeniem, Harry ganiał przerażonego Liam'a z łyżką w ręku a Zayn stał w miejscu, w którym staliśmy przed chwilą razem.
- Mogę się dosiąść - zapytał Zayn - Chyba, że nie chcesz, to spoko.
- Niee, siadaj - posunęłam się mu - Czemu nic dzisiaj nie mówisz ? - zapytałam Zayn'a
- Wiesz, martwiłem się, jak ze mną rozmawiałaś przez telefon. Dlatego tu jesteśmy, musiałem zobaczyć co się stało. Chciałem porozmawiać, ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać, przy tych imbecylach. - powiedział lekko uśmiechając się podczas wymawiania słowa "imbecyle".
- Wypraszam sobie - wrzasnął Niall, który miał pełną buzię moich płatków śniadaniowych, więc można się domyślić, że byliśmy z Zayn'em opluci płatkami. - Imbecyle ?
- Pozytywnie ! Pozytywne imbecyle ! I nic już nie mów Niall ! Jesteśmy cali w jedzeniu. ! - powiedział Zayn do Nialla, po czym blondynek poszedł z powrotem do kuchni. 
- Więc, powiesz mi co się stało, że płakałaś ? - zapytał nieśmiało Zayn.
- Tak, jeżeli najpierw wyjaśnisz mi, dlaczego Faza gania Liam'a z łyżką po mieszkaniu, a ten wrzeszczy w niebogłosy ? - zapytałam.
- Cóż, Liam panicznie boi się łyżek. Gania go dla jaj, z nudów. Lubimy się dręczyć. Ogólnie mamy różne dziwactwa, na przyszłość już Ci powiem, że Hazza lubi biegać na golasa, pewnie jak się bardziej poznamy, to będzie latał po twoim domu nago. On się tego nie wstydzi. Loiu's, hmmm... On uwielbia marchewki i kocha dziewczyny, które jedzą marchewki. Niall - on cały czas by jadł. Non stop ! Jest wiecznie głodny. A ja ? Hmm. Nie jestem bez winy, uzależniłem się od tatuaży i ... cóż, palę papierosy. Aha, znowu powiedziałaś Faza zamiast Hazza. - uśmiechnął się szeroko.-  Ale może wróćmy do tematu twoich problemów.
- Pokłóciłam się z mamą, tak  na poważnie. Nie odzywałam się do niej, ma mnie w dupie, nie interesuje ją co się ze mną dzieje. Nie liczę się dla niej i tyle. Nie uwierzyła mi, że Cię spotkałam, że jesteś gwiazdą. Po prostu mnie wyśmiała, więc nie wytrzymałam i jej wygarnęłam. I to wszystko, potem się popłakałam, bo nie wytrzymałam. Poza tym brak mi taty. Jest ciężko. - Zayn spojrzał mi w oczy, uświadomiłam sobie, że nie wiem nic o moim ojcu. - Wiesz, mój ojciec nie żyje, zmarł na raka. Nie ma go z nami od 5 lat. Dalej nie mogę uwierzyć w to, że go nie ma.
- Przykro mi. - przytulił mnie. - Naprawdę. Rozumiem Cię. - patrzył mi głęboko w oczy przez dłuższą chwilę, nawet nie czułam, że nasze twarze się do siebie zbliżają. Zahipnotyzowały mnie śliczne, ciemne oczy Zayn'a. W pewnym momencie pocałowaliśmy się. Nie wiem jak to się stało. Całowaliśmy się dłuższą chwilę, po czym oderwałam swoje usta od jego ust, wstałam i poszłam dość szybkim krokiem > jak na kogoś o kulach ze złamaną nogą, to szłam dość szybko <  w stronę łazienki. 
- Zaczekaj ! - krzyknął za mną Zayn - Eliza ! Nie chciałem, przepraszam! Nie wiem jak to się stało. - krzyczał za mną.
Dostrzegłam, że wszyscy się na nas patrzą. Nawet Liam , któremu na ramieniu leżała łyżka nie wrzeszczał, tylko patrzał na mnie jakby przerażony. Weszłam szybko do łazienki i ... popłakałam się. Kurwa, wyszłam na dziwkę, znam Zayna od doby i go pocałowałam ?! Co gorsza, ja się w nim chyba nawet zakochałam ! Siedziałam w łazience ok 30 minut, po czym ogarnęłam się i wyszłam do salonu. Zobaczyłam, że kuchnia jest już posprzątana a wszyscy chłopacy siedzą w salonie na kanapie i fotelach.   Tylko... Nie było Zayn'a. Spojrzałam na nich ze łzami w oczach. Spojrzałam na telefon, który właśnie zaczął dzwonić. Odebrałam, to mama.
- Kochanie, nie wrócimy dzisiaj, tylko jutro, jesteśmy u cioci Ivy i babci i dziadka. Może zostaniemy dłużej, tylko przyjadę po rzeczy. Poradzisz sobie sama chociaż przez 2 dni ? - zapytała mama.
- Pewnie, zostańcie ile chcecie. Mogę tu zostać parę dni sama, nie umrę. Mamo jestem zmęczona. Dobranoc.
- Jutro zadzwonię, w zasadzie to dzisiaj po południu. Dobrej nocy. - rozłączyłam się.
- Gdzie Zayn ? - zapytałam.
- Poszedł zapalić. Wyjdziesz do niego ? - zapytał Niall.
- Przepraszam, ale nie. Nie mogę. - powiedziałam załamującym się głosem. Zaczynałam płakać.
- Ej, nie płacz. Nic się nie stało. Zapomnimy o tym i po sprawie, nie martw się, nikt się nie dowie i nie będziemy się z Was śmiać. - powiedział Louis, który podszedł do mnie i mnie przytulił. Nie chciałam się odrywać od jego ramienia, musiałam się komuś wypłakać. Musiałam jednak się pozbierać, bo Zayn właśnie wchodził do domu.
- Jeżeli chcecie, możecie u mnie przenocować. Łóżek jest dużo, mieszkanie jest spore, możecie zostać - powiedziałam do chłopaków.
- Nie, może my się będziemy już zbierać. - powiedział Faza . Hazza.
- Tak, nie będziemy Ci zawracać głowy. - dodał Niall.
- Dokładnie. Będziemy spadać. Sorry, że się wkradliśmy. - powiedział Liam, delikatnie się uśmiechając.
- No trzymaj się. - tym razem powiedział Loui's. - I nie płacz już, co?
- Spróbuję. - powiedziałam mu z delikatnym uśmiechem.
- Idziemy chłopaki - zagarnął Liam. - Trzymaj się Lui !
- Trzymajcie się. - powiedziałam. Zobaczyłam, że chłopaki idą w stronę drzwi, za to Zayn kierował się w moją stronę.
- Przepraszam Cię, to moja wina. Nie wiem, czemu to zrobiłem. Poniosło mnie, nigdy wcześniej ...- nie dałam dokończyć Zayn'owi.
- Nie tłumacz się, oddałam pocałunek, więc po części też jestem winna. Przepraszam. - powiedziałam. po policzku spłynęła mi łza.
- Nie płacz. Zapomnijmy o tym. Przepraszam - powiedział Zayn wycierając mi delikatnie łzę swoją ręką.   Naprawdę nie chciałem, po prostu masz piękne oczy, zapatrzyłem się, śliczna jesteś, rozmawialiśmy... Nie umiem tego wytłumaczyć. Przepraszam. - Przytulił mnie na pożegnanie. - Nie gniewaj się proszę, jeżeli chcesz, to więcej się nie odezwę.
- Daj mi po prostu odpocząć, ok ? - powiedziałam - nie musimy od razu zrywać kontaktów. Masz rację, zapomnijmy o tym i tyle. Nie było niczego. - mówiłam, patrząc znowu w jego cudne, brązowe oczy, aż do momentu w którym Niall rozdarł się z podwórka :
- Zayn, rusz ten swój zacny tyłek do auta, jedziemy już !
- To ja spadam - przytulił mnie jeszcze raz - Trzymaj się. Przepraszam i dobranoc. - Zayn wyszedł.
- Dobranoc. - powiedziałam mu na pożegnanie. Zamknęłam drzwi, zgasiłam światła i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i poczułam, że na czymś leżę. Jak widać los chciał, żebym spotkała Zayn'a w najbliższym czasie, bo jak na złość leżałam na jego telefonie. Położyłam go tuż obok mojego i położyłam się spać. Od razu zasnęłam, może to i dobrze, przynajmniej nie myślałam o tym, co się stało, a o czym chciałam zapomnieć... 

sobota, 11 sierpnia 2012

Poniedziałek . 28 lipca 2012 r.

Przeprowadziłyśmy się z mamą do Londynu, bo jak ona twierdzi, tu będziemy miały lepsze życie niż w Polsce. Fakt faktem, perfekcyjnie umiem Angielski, wiele lat się go uczyłam, od małego, bo tata był Anglikiem. Zawsze mnie pouczał, że nie ważne, że on aktualnie nawija po Polsku, ważne, że jest rodowitym Anglikiem, a ja jego córką i dlatego mam umieć oba języki. I umiem. Bo inaczej nie dogadałabym się ani z babcią, ani z dziadkiem, ani z nikim inny ze strony taty. Czasem nawet nauczyciele mówili, że lepiej umiem język Angielski niż Polski. To nawet dobrze, przynajmniej się nie zbłaźnię rozmawiając z ludźmi w szkole, czy po prostu robiąc zakupy. I tyle. A przecież tu mam mieszkać, więc nie mogę od razu się zbłaźnić . Ughh.
Cóż, mama jak to ona, zawsze kombinuje. Mówiła, że nigdy, przenigdy nie wyjedzie za granicę do pracy, a co tu dopiero mówić o przeprowadzce. A tu nagle ? Wyjechała mi z tekstem " Córuś, przeprowadzamy się do Anglii, mam już kupiony dom, wszystko jest umeblowane, zapisałam Cię już nawet do szkoły. " Mówiła to z takim entuzjazmem ... No ale co zrobić? Mamy nie przegadam, za huja. !

Szybko się przeprowadziłyśmy, minął nie cały tydzień, a my byłyśmy już w nowym domu rozpakowane jakbyśmy wcale się nie przeprowadzał, tylko mieszkały tu od lat. No, w zasadzie to mama, bo jak ja gdzieś dłużej mieszkam, to jest tam straszny bałagan. Nienawidzę sprzątać, ale do porządku nic nie mam ;) No ale cóż, wiecznie nie będę opisywać samej przeprowadzki... ;D

Mama wysłała mnie do sklepu, było już dość późno, okolice 23, ale jej zachciało się mleka. ! WTF ?! Wysyłam mnie o tej godzinie do sklepu po mleko ? I to nie ze sklepu za rogiem, tylko do jakiegoś SuperMarketu kilka przecznic dalej ! Masakra, nie ? Ale nie sprzeciwiałam się za bardzo, chciałam się ogólnie gdzieś przejść, potrzebowałam świeżego powietrza. Ubrałam szybko sweterek i wyszłam z domu. Szłam dość spokojnym krokiem, nie śpieszyło mi się zbytnio. Przez jakiś czas patrzałam na ludzi do koła, na sklepy oświetlone tysiącami kolorowych żarówek ( w Polsce coś takiego przecież zdarza się tylko na Boże Narodzenie ), bilboardy z kolorowymi reklamami i podziwiałam to, co dotychczas było mi nieznane, a teraz ma mi być codziennością . Potem jednak przestało mnie to wszystko interesować, zrobiło mi się smutno, przypomniałam sobie tatę, gdy mówił mi, że mnie kocha i jestem dla niego najważniejsza, zanim umarł. Cóż, dalej nie mogę pogodzić się z jego śmiercią. Szłam więc i patrzałam na swoje trampki, nie interesując się zbytnio tym, co dzieje się za mną i przede mną. No i to był mój błąd. Przeszłam tak może jeszcze z 10 metrów i nagle wpadłam na jakiegoś kolesia. Miał kaptur na głowie, chyba jak go szturchnęłam to mu spadł.
- Cholera - powiedziałam jakby sama do siebie. - Jak chodzisz?
- To ty na mnie weszłaś - powiedział zaniepokojony.
Spojrzałam na jego twarz. Kojarzyłam go skądś, ale nie mam pojęcia skąd. Koleś złapał mnie za rękę i szybko pobiegł w jakąś ciemną uliczkę ciągnąc mnie za sobą. 

- Nie piszcz ! Błagam Cię, nie piszcz. ! - powiedział - Mam już dość tych wszystkich fanek na dziś. Więc proszę Cię, oszczędź mi tego i nie zwołuj tu kolejnej chmary piszczących nastolatek - mówił błagalnym, trochę poddenerwowanym tonem.
- Co ? Nie miałam zamiaru piszczeć. No chyba, że dlatego, że jakiś nieznany koleś ciągnął mnie w stronę ciemnej, ponurej uliczki po zmroku. Poza tym, jakie fanki ? O czym Ty mówisz, co ?
- Jej, czyli nie jesteś moją fanką ? - powiedział to jakby szczęśliwy i trochę zawiedziony. 

- Nie, koleś puść mnie, bo zacznę wrzeszczeć. Rozumiesz ? 
- Jasne - rozluźnił moją rękę z uścisku - Idź. Aha, i nie mów nikomu o tym spotkaniu, ok ? - Uśmiechnął się jeszcze delikatnie, nałożył kaptur na głowę, poprawił bluzę i poszedł. 
- Cześć - krzyknął w oddali i poszedł w swoją stronę dość szybkim krokiem.
Matko, to było dziwne. Nawet bardzo. Stałam tam jeszcze chwilę i już miałam ruszyć do marketu < który na całe szczęście był na przeciwko > gdy nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Wyjęłam komórkę z kieszeni, ale to nie ona dzwoniła. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam telefon leżący na ziemii, wraz z jakimś świstkiem papieru. Podniosłam go i zobaczyłam fotkę jakiegoś chłopaka w loczkach i szerokim < ładnym > uśmiechu, a pod spodem pisało Harry dzwoni. Chwilę się zastanawiałam, czy odebrać, czy nie. Hmm. Zignorowałam połączenie. Telefon postanowiłam wziąść i spróbować jakoś znaleźć właściciela.
Wróciłam do domu z mlekiem dla mamy, rzuciłam je w jej stronę i postanowiłam się położyć. Weszłam do swojego pokoju, zabrałam pidżamę i poszłam się wykąpać. Oba telefony zostały na biurku. Będąc w łazience usłyszałam, że ktoś cały czas dobijał się na znaleziony telefon. Weszłam do swojego pokoju i położyłam się spać. Prawie zasypiałam, kiedy nagle usłyszałam dzwonek, koło mojego ucha.
- Kurwa ! - warknęłam - Kto do cholery?  - Spojrzałam na oba telefony, to znowu nijaki Harry. Postanowiłam tym razem odebrać.
- Zayn ? W końcu ! Ile razy trzeba do Ciebie dzwonić ?
- Wiesz, to nie Zayn, tylko Eliza. Znalazłam ten telefon dzisiaj ... Nie dawno ... Nie wiem czyj to fon, więc postaram się jutro poszukać właściciela. A teraz proszę, daj mi spać. Dobranoc ! I nie dzwoń więcej.
- Ale. ... - rozłączyłam się. 

Położyłam się z powrotem i zasnęłam. Obudziłam się dopiero ok. 8 rano. Uczesałam się i delikatnie pomalowałam, ale nie chciało mi się zbytnio ubierać, więc zrobiłam sobie tylko płatki z mlekiem, wzięłam laptopa i poszłam do salonu. Zabrałam też telefon nijakiego Zayn'a. Poszukałam informacji w telefonie, myślałam, że cokolwiek zdołam znaleźć. Na próżno jednak szukałam, wszystko zabezpieczone hasłem. Zobaczyłam jednak ikonkę Facebooka, postanowiłam zobaczyć, nie wkraść się na konto, tylko zobaczyć jakąkolwiek informację o właścicielu. I znalazłam, na moje szczęście Zayn się nie wylogował. Popatrzałam na jego profil i w końcu zobaczyłam - imię, nazwisko i zdjęcie. To ten koleś, który zaczepił mnie na ulicy i prosił, żebym nie piszczała. Hmm, to było dziwne. Uruchomiłam laptopa i szybko włączyłam Google. Wpisałam " Zayn Malik ", bo tak było napisane na facebooku. Wyszukało. Matkoo, około 32 400 000 wyników. Jejku, szok. Kim jest ten koleś ? Włączyłam Wikipedię i oczywiście, 
znalazłam odpowiedź na pytanie ! 
Koleś jest członkiem zespołu One Direction !


Ja pierdole ! To ten zespół, który tak bardzo kocha moja przyjaciółka Ania. Szok . O.O
Zaczęłam się zastanawiać nad tym jak mu zwrócić ten telefon, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. 

Otworzyłam, ku mojemu zdziwieniu stał tam Zayn, Harry i jacyś jeszcze inni  kolesie. Hmm, to chyba reszta zespołu.
- Hej ! - powiedział szeroko uśmiechnięty Zayn - Hmm, też lubię spać, ale nie po to tu jestem - zaczęłam się zastanawiać, o co mu chodziło z tym spaniem i nagle uświadomiłam sobie, że stoję przed zespołem, znanym na skalę światową w pidżamie ! - Wpadłem po telefon, ale widzę, że chyba Ci przeszkadzamy ?
- Niee, sorry, nie spodziewałam się gości. Już Ci go daję. - ruszyłam w stronę kanapy, na której leżał telefon, ale obróciłam się i spojrzałam w okno. - Wiecie, może lepiej dla Was jak wejdziecie do środka i zamkniecie za sobą drzwi, co ?
- Czemu - zapytał nadal uśmiechnięty Zayn.
- Spójrzcie do tyłu. Wydaję mi się, że wczoraj starałeś się uniknąć właśnie takiej sytuacji, nie?
- O cholera. - powiedział i szybko wszedł do środka wraz z resztą chłopaków.
- Siadajcie, i tak szybko stąd nie wyjdziecie . - podałam telefon Zayn'owi - szukałam informacji o tobie... One Direction ?
- Tak - powiedział dumnie blondynek, po czym mrugnął do mnie. - Widzę, że jednak wiesz.
- Dowiedziałam się. Chciałam się z Tobą jakoś skontaktować ... hmm... - spojrzałam na laptopa, bo jak na złość zapomniałam imienia - o.. Zayn. Tak, próbowałam się z Tobą skontaktować Zayn. Nie wiedziałam tylko jak.
- No właśnie widzimy - powiedział jeden z gości. - Tak w ogóle, to ja jestem Louis. Ten blondynek to Niall, ten obok mnie to Liam, a ten w loczkach to...
- To Harry - nie dałam dokończyć Louis'owi.
- Taak, sorry, że Cię obudziłem.
- Jasne, nie ma sprawy. - powiedziałam z sarkazmem. Za chwilę jednak się uśmiechnęłam, Harry ma takie słodki dołeczki,gdy się uśmiecha.
- Wiesz, chętnie zostalibyśmy dłużej, ale musimy już jechać. Dzięki wielkie za ten telefon Elizo. - powiedział Zayn.
- Właśnie, musimy jechać - dodał Louis. - Dzięki za to, że nas ostrzegłaś i pozwoliłaś zostać przez chwilę u siebie, ale musimy jechać. Pa.- powiedzieli chórem Harry, Niall, Liam i Louis odchodząc.
- Trzymaj się - powiedział Zayn - naprawdę dziękuję - przytulił mnie < ? > i wyszedł - Trzymaj się ! -krzyknął uśmiechając się z ulicy.
- Taak, cześć chłopaki - powiedziałam szczerze się uśmiechając.
Spojrzałam się na zegarek i zobaczyłam, że jest już 13. Ubrałam się i ogarnęłam szybko i postanowiłam wyjść na miasto. Wyłączyłam laptopa i wyszłam z domu. Poszłam gdzieś dość daleko, szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam gdzie jestem. Ale to był jakiś park. Usiadłam na jednej z ławek i zamknęłam oczy. Nie chciałam robić nic a nic, tylko myśleć.. Posiedziałam tak może jakieś 10 minut i poczułam, że ktoś usiadł obok mnie. Nie otwierałam oczu, wiedziałam, że to typowe, ludzie tu siadają obok Ciebie zazwyczaj nie pytając o Twoją zgodę. Nagle poczułam, że dostałam sms-a. Odebrałam wiadomość od nieznanego numeru, o treści " Spójrz w lewo ". Zastanowiłam się, kto mógł to napisać i spojrzałam w lewo. Obok mnie siedział nie kto inny, jak Zayn . A na ławce obok siedziała cała reszta bandy :)
- Chyba mam do Ciebie szczęście - powiedział uśmiechnięty Zayn.
- Hmm. Chyba tak - odpowiedziałam mu szeroko się uśmiechając. - Tylko skąd masz mój numer?
- Mam swoje sposoby. - powiedział.
- Taak, a jakie ? - zapytałam podejrzliwie.
- Niall bawił się Twoim telefonem i spisał mi numer.
- Aaaa. Czyli to wszystko sprawka Niall'a ? - zapytałam specjalnie podnosząc głos. Spojrzałam w stronę Niall'a, który wstał z ławki i w szerokim uśmiechu ukłonił się delikatnie.
- Do twoich usług Elizo - powiedział śmiejąc się .
- Hmmm . No to znaczy, że się od Was tak szybko nie uwolnię ? - zapytałam Zayn'a.
- Nie ma szans ! - krzyknął z oddali Harry. - Nie uwolnisz się od nas tak łatwo.
- Właśnie, a w razie czego, wiem gdzie mieszkasz - powiedział Liam, dość poważny i groźnym tonem, po czym wszyscy razem wybuchliśmy śmiechem.
- Nie ma tak dobrze - uśmiechnął się Louis.
- W dodatku mamy twój numer i adres. - powiedział Niall.
- Więc masz przechlapane - powiedział, ciągle śmiejąc się Harry.
- Ahh , moje życie właśnie legło w gruzach - powiedziałam żartem, przekręcając oczy. - Współczuję sobie - uśmiechnęłam się do chłopaków.
W parku siedzieliśmy jeszcze ok. 2 godziny, gadając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się i wygłupiając. Wszystko zepsuło się, gdy zadzwoniła moja mama, musiałam wracać do domu, bo przyjechali dziadkowie. W innych okolicznościach była bym szczęśliwa, ale teraz ? Ughh. Zebrałam się szybko i poszłam w stronę wyjścia, po czym uświadomiłam sobie, że nie znam drogi powrotnej. Podeszłam do chłopaków.
- Mam takie jedno, głupie pytanie ...
- Nie wiesz, jak wrócić do domu ? - powiedział uśmiechnięty Niall.
- Wiedziałem, że trafiła tu przypadkiem. - uśmiechnął się Louis.
- Ale możemy Cię odprowadzić - zaoferował się Zayn. - Przynajmniej ja mogę Cię odprowadzić.
- No coż, chyba będę zmuszona skorzystać - uśmiechnęłam się do chłopaków i ruszyliśmy w drogę powrotną ...


CDN . :)

Tak w ogóle, to sorry, jeżeli coś pomylę, ale to mój pierwszy blog o One Direction i szczerze mówiąc, zaczęłam się nimi interesować dopiero niedawno temu, dzięki mojej przyjaciółce Adzie . ♥ Jakby co daje link do jej bloga o 1D
:  
http://iwillalwaysbeguilty.blogspot.com/ polecam ♥